3554 nieważnych głosów. Czy Rada Miasta Rybnika mogła wyglądać inaczej?
Osiem komitetów wyborczych wzięło udział w wyborach do Rady Miasta Rybnika. Aby być uwzględnionym w podziale mandatów, należało zdobyć minimum 2010 głosów. Wg Miejskiej Komisji Wyborczej udało się to czterem z nich. Czy na pewno?
Po analizie protokołów można odnieść wrażenie, że wcale tak być nie musiało. Biorąc pod uwagę 3554 głosów nieważnych, z czego – jak udało nam się dowiedzieć w Miejskiej Komisji Wyborczej, 90 proc. z nich to takie, gdzie wyborca postawił więcej niż jeden X na kartach do głosowanie (czyli nie były to głosy pt. nie mam na kogo głosować, a zwyczajne pomyłki, wynikające z niezrozumienia instrukcji jak głosować) – można zaryzykować stwierdzenie, że do rybnickiej rady niekoniecznie weszli ci, którzy powinni.
Postaw jeden X na każdej karcie
Problem, wg polityków z pierwszych stron gazet, ale również tych z Rybnika, to skomplikowana instrukcja dotycząca głosowania. W reklamach przygotowanych przez Państwową Komisję Wyborczą, można było usłyszeć, że trzeba postawić znak X na każdej z kart. W komisjach wyborczych, głosujący zamiast jednej karty, otrzymali książeczki i każdą z kartek, często traktowali jako osobną kartę do głosowania. Stawiali więc znak X na każdej ze stron. Taki głos był oczywiście nieważny. Komu tak naprawdę chcieli oddać swój głos, już się nie dowiemy. Możemy tylko przypuszczać, że gdyby 90 proc. z nieważnych głosów, zasiliło konta kandydatów, wyniki mogłyby się różnić od tych oficjalnie ogłoszonych przez PKW. – Na pewno trzeba z tego wyciągnąć wnioski. Gdy ja podczas wyborów dostałem książeczkę, to poczułem przerażenie i zdziwienie – ile tego jest. Pomyślałem, że osoba niezorientowana, która nie interesuje się wyborami na co dzień, tak jak chociażby startujący w nich, to delikatnie rzecz mówiąc, mogła się poczuć onieśmielona. Wiele spraw, które wydarzyło się podczas tych wyborów trzeba nazwać skandalem. Instrukcja do głosowania na pewno jest do poprawienia – stwierdził Piotr Kuczera z Platformy Obywatelskiej. Inny były już kandydat na prezydenta Aleksander Larysz zastanawia się, czy pracownicy komisji wyborczych nie mogli informować, jak oddać prawidłowy głos. – Informacja o przeszło 3 tys. głosów nieważnych jest przykra. Istnieje bowiem prawdopodobieństwo, że my jako nowa siła w tego typu działaniach, przyciągnęliśmy do urn zupełnie nowy elektorat, który nieświadomie popełnił błędy. To budzi pytanie dlaczego tak się stało? Czy członkowie komisji nie mogli doinformowywać wszystkich, jak prawidłowo oddać głos? Czy może były jakieś inne powody takiej sytuacji? Nie wiem. Jedno jest pewne. Niedobrze się stało, że oprócz wielu innych nieciekawych sytuacji, które miały miejsce w tych wyborach, jeden z najważniejszych demokratycznych procesów w naszym kraju, zakończył się tyloma znakami zapytania i porażką systemu zaproponowanego przez ludzi za to odpowiedzialnych – skomentował całą sytuację szef stowarzyszenia Rybnika Nasze Miasto.
Przegrani – nieprzegrani
Tylko w dwóch z czterech okręgów wyborczych, zwycięzcy otrzymali większą liczbę głosów – od tych nieważnych. Teoretycznie można więc założyć, że ich mandat jest pochodną decyzji wyborców, ale także problemów z wypełnianiem kart do głosowania jakie mieli rybniczanie.
W II okręgu Mariusz Wiśniewski otrzymał 814 głosów. Najwięcej, przynajmniej wg komisji wyborczej. Ponieważ nieważnych głosów było tutaj 1109. Z tego okręgu do rady, jako ostatni, wszedł Andrzej Oświecimski (454 głosów). Co mają powiedzieć Marek Zniszczoł, Leszek Kuśka, Marek Maruszczyk czy Tadeusz Sysyka, którzy uzyskali po przeszło 300 głosów? Przecież wystarczyłoby, że z nieważnych głosów – 10 proc. trafiłoby na ich konto i mogliby się cieszyć z mandatu radnego. Podobnie było w okręgu I. Najlepszy kandydat – Jerzy Lazar uzbierał 848 głosów, ostatni który dostał się do rady – Krzysztof Szafraniec 511, a aż 1000 głosów zostało zakwalifikowanych jako nieważne. Dlatego: Dariusz Laska, Monika Krakowczyk-Piotrowska, Tadeusz Szostok czy Henryk Frystacki – również mogą się czuć „nieswojo”. Przecież nie wiedzą ile z tych głosów, przynajmniej w założeniu wyborców, było przeznaczonych właśnie dla nich.
Na wszystkich kandydatów do rady miasta oddano 40 191 ważnych głosów i 3554 nieważnych. Cztery lata temu zagłosowało 44 172 – nieważnych głosów było 1136.
„Wypaczono wynik wyborów”
Gdy rozmawiałem z kandydatami na radnych, którzy uzyskali wynik powyżej 300 głosów, a często i powyżej 400 – jak chociażby w przypadku Kazimierza Zięby, patrzyli na mnie z niedowierzaniem, prosząc o powtórzenie liczby nieważnych głosów. –Wiele razy, podczas różnych wcześniejszych wyborów, byłem przewodniczącym komisji wyborczej i nie mogę zrozumieć, jak to się stało że aż 3,5 tys. głosów, w tegorocznych wyborach, było nieważnych. Musimy przyjąć założenie, że faktycznie ludzie mieli problem ze zrozumieniem instrukcji głosowanie. Bo nie chcę myśleć, że te nieważne głosy, są efektem innych działań. Jedno jest pewne, wyniki wyborów są wypaczone – stwierdził Zięba, który może pochwalić się wynikiem 411 głosów. Na inny aspekt zwrócił uwagę Mariusz Wiśniewski. – Myślę, że te nieważne głosy mogły wynikać też z innej przyczyny. W moim okręgu, w wyborach uczestniczyła spora liczba młodych ludzi, którzy głosowali pierwszy raz. Mam wrażenie, że często to oni popełniali te błędy – powiedział działacz z Boguszowic, który akurat do rady miasta się dostał. Do tego aspektu odniosła się Bogumiła Salamon-Polok, zdobywczyni 272 głosów w okręgu II. – Nie chcę nawiązywać do tych wyborów. Chodzi mi o szerszy aspekt. Przez długie lata uczyłam w szkole i wiem, że nauczyciele mają problem z lekcją wychowawczą i zastanawiają się, co z tą młodzieżą robić. A może trzeba ich nauczyć, jak w przyszłości przygotować się do wyborów? – radziła kandydatka na radną z Forum Obywateli Rybnika.
Wydaje się, że mniej istotne jest, czy nieważne głosy są autorstwa osób młodych, w średnim wieku czy starszych. Dobrze byłoby, aby wszyscy, korzystając z instrukcji do głosowania, byli w stanie oddać głos ważny. Tylko wtedy wybrani rajcowie będą w 100 proc. odbiciem poparcia jakie mają wśród mieszkańców i nie będą musieli zastanawiać się, co by było, gdyby…
Marek Pietras