Wszyscy gramy do jednej bramki
Marek Bąk rządzi Jejkowicami od 2012 roku
Jejkowice. Ponad 96 proc. głosów poparcia urzędujący wójt Jejkowic i najmłodszy wójt w powiecie zdobył w ostatnich wyborach. Zapytaliśmy go o pracę w urzędzie, lokalną politykę i plany.
Szymon Kamczyk. Tak miażdżący wynik pokazuje chyba, że mieszkańcy poznali się na pana pracy przez ostatnie dwa lata. Czy taki wynik był dla pana niespodzianką?
Marek Bąk. Wybory to zawsze wielka niewiadoma. Wszyscy mają takie same szanse, co widać po wynikach w innych gminach i miastach. Zaskoczenie dla mnie było ogromne, przede wszystkim frekwencją, która u nas wyniosła 60,06 proc., to wielki sukces kandydatów na radnych i wójta, że zmobilizowali elektorat. To pokazuje też, że dla mieszkańców wybory samorządowe są naprawdę ważne. Myślę, że ludzie docenili ostatnie dwa lata, a także to, że staram się być normalną osobą. Jestem między ludźmi, rozmawiam z nimi i staram się rozwiązać ich problemy. Tak jak powiedziałem na początku urzędowania, moje drzwi dla mieszkańców są zawsze otwarte. W tym miejscu chcę podziękować wyborcom za tak ogromne zaufanie. Jeśli 96 proc. popiera jednego kandydata, to wielka odpowiedzialność i kredyt zaufania, którego nie można zawieść.
Czy teraz, mając świadomość pełnych czterech lat możliwości działania, można planować długofalowo?
Na stanowisku wójta nie można patrzeć krótkowzrocznie, trzeba zawsze planować długofalowo. W tym zakresie akurat nic się nie zmieni. Rozwój gminy rozgrywa się na przestrzeni dziesięcioleci, więc to nie tak, że w cztery lata zrobimy wszystko. Będę dalej kontynuować tor nadany przez moich poprzedników od wójta Jochema przez ś.p. Czesława Grzenię. Cały czas jest nadany jeden tor zrównoważonego rozwoju i tak będzie też przez kolejne cztery lata. To najprawdopodobniej ostatnia tak korzystna dla Polski perspektywa finansowa UE, więc trzeba się sprężyć, aby wykorzystać tych środków jak najwięcej i jak najlepiej. Czynimy już w tym kierunku pewne starania. Planujemy na przyszły rok termomodernizację i aktualizację projektu kanalizacji. To będzie realizowane w poszczególnych latach i myślę, że przyniesie korzyść mieszkańcom.
Planuje pan zmiany w teamie urzędu?
Nie. To bardzo zgrana ekipa i bardzo dobrzy pracownicy merytoryczni. W dużej mierze ci ludzie są ojcami tego sukcesu. Oni są odpowiedzialni za gminę z 4 tys. mieszkańców. Wiadomo, że nikt nie jest idealny, wszyscy się uczymy. Zależy nam na tym, aby usługi wykonywane przez urzędników były jak najlepsze.
Pana komitet uzyskał aż 10 mandatów w radzie. Czy to tworzy pewien komfort rządzenia?
Na pewno to wielki sukces komitetu OSP przy wsparciu LKS. Są to pierwsze wybory, w których postanowiliśmy razem wystawić kandydatów. Widać, że mieszkańcom to się spodobało. Żyjemy w czasach, gdy wszyscy są skłóceni i się dzielą, ale nie u nas. Kandydaci wykonali niesamowitą pracę, rozmawiali z ludźmi i tłumaczyli jak głosować w okręgach jednomandatowych. Wielki ukłon w stronę wszystkich kandydatów, również tych, którzy się nie dostali. Myślę, że współpraca w radzie będzie dobra. W Jejkowicach nie ma opozycji i wszyscy grają tu do jednej bramki. Komitety, które też dostały się do rady, na pewno również będą z nami współpracować. Będziemy przekuwać to w sukces gminy i mieszkańców.
Jak oceniasz wyniki wyborów w innych gminach?
Cieszę się, że mamy swojego przedstawiciela w radzie powiatu. Patrząc na inne gminy, ogromne gratulacje dla Wiesława Janiszewskiego, bo przy takiej liczbie kandydatów, wygrać w pierwszej turze to ogromny sukces. Trzymam również kciuki za Gaszowice, na pewno wygra właściwa osoba. Cieszę się też, że w Lyskach na stanowisku pozostał wójt Grzegorz Gryt, bo nasza współpraca układała się bardzo dobrze. Kiedy zostałem wójtem w 2012 roku, Grzegorz Gryt wraz z wójtem Andrzejem Kowalczykiem bardzo mi pomogli i wprowadzili w meandry samorządności. Mam nadzieję na dalszą owocną współpracę. W Świerklanach nastąpiła zmiana wójta. Dziękuję za współpracę Antoniemu Mrowcowi i nie mogę się doczekać, kiedy poznam nowego wójta.
Czego w ostatnich dwóch latach nie udało się zrealizować?
Zawsze jest poczucie, że można było zrobić więcej. Często to dziwne, bo czasem spędzam w pracy 12-13 godzin na dobę. Żałuję, że w tamtej kadencji nie udało się doprowadzić do termomodernizacji któregoś z budynków użyteczności publicznej, ale było to związane z dużą liczbą inwestycji prowadzonych w gminie. W tamtej kadencji, w ciągu dwóch lat, dokończyliśmy budowę sali gimnastycznej, kanalizacji i przedszkola, więc nie mielibyśmy środków na wkład własny, aby sfinansować termomodernizację. Bardzo łatwo jest przeinwestować, więc lepiej jest prowadzić zrównoważony rozwój. Zawsze z tyłu głowy muszą być finanse gminy i rozsądna perspektywa finansowa. Mówiąc po naszemu, lepiej „małą łyżką a sztyjc”.