Sportowe ABCadło
czyli wspomnienie 2014 roku
A – jak Alfabet Sportowy
Forma artykułu o bardzo dowolnej formie. Wszelkie podobieństwa do prawdy dość przypadkowe. Rzetelność celowo mocno naciągana. Obiektywność w zapomnieniu.
B – jak Basket ROW Rybnik
Kolejny raz, jedyną drużyną z Rybnika, która rywalizuje w najwyższej klasie rozgrywkowej jest Basket ROW. Koszykarki, pod okiem trenerów Kazimierza Mikołajca i Adam Renera, jak na razie są w środku tabeli, z realnymi szansami, aby załapać się do czołowej „ósemki” i bić się w play off. Klub pozyskał pod koniec roku tytularnego sponsora. Jeżeli Miasto utrzyma wsparcie na podobnym poziomie, co w latach ubiegłych, jest szansa, że już w najbliższej przyszłości cele rybnickiej drużyny będą nieco ambitniejsze niż tylko czołowa „ósemka”.
C – jak czas na amatorów
Być może największą wartości rybnickiego sportu są… ligi amatorskie. Każdy, kto kiedykolwiek grał w piłkę nożną, siatkówkę czy koszykówkę, może nadal uprawiać swoją ulubioną dyscyplinę i to na całkiem przyzwoitym poziomie. Wystarczy prześledzić składy ekip, które dominują w poszczególnych ligach, żeby odnaleźć tam nazwiska dobrze znane kibicom. Ale amatorskie ligi nie są tylko dla byłych sportowców. Znajdą tam miejsce również stuprocentowi amatorzy.
D – jak dobry pomysł
Od lat mówiło się w Rybniku o zmianie reguł finansowania sportu, z uwzględnieniem ustawy o sporcie, która w tym celu została przecież stworzona. Nie udawało się jednak przekonać do tego osób decyzyjnych. Po zmianie władz, coraz częściej padają pomysły, aby nie tylko stworzyć nowy system, wg którego będzie się dzielić „kasę” na sport, ale żeby działo się to w oparciu o ustawę o sporcie właśnie. Jeżeli do tego w mieście powstanie komórka odpowiedzialna za sport, jest szansa, że działacze poszczególnych klubów nie będą drżeć każdej jesieni i zastanawiać się, czy prezydent łaskawym okiem spojrzy na ich przyszłość i pozytywnie zaopiniuje ich „grant”.
E – jak Energetyk ROW Rybnik
Nie będę ukrywał, że gra podopiecznych Marcina Prasoła, wg mojej opinii, często pozostawia wiele do życzenia. Jednocześnie nie będę ukrywał, że jestem zachwycony wynikami, jakie Energetyk ROW osiągał jesienią. No i pojawia się dylemat. Bo przecież Legia Warszawa też nie zawsze gra pięknie, a wszyscy twierdzą, że w końcu mamy europejski team. Bo potrafi wygrywać. Być może należy więc zacisnąć czasem zęby i cieszyć się po prostu z punktów. Najważniejsze jednak, aby już teraz działacze myśleli co po ewentualnym awansie do I ligi. Bo fajnie byłoby zadomowić się na zapleczu ekstraklasy na dłużej. Nie ma nic gorszego, niż łata przypięta drużynie, że jest za mocna na II ligę, ale za słaba na I.
F – jak fanatycy
Sport jest dla kibiców, to banał jakich mało. Ale bardzo prawdziwy. Bo z gry piłkarzy, koszykarek czy z jazdy żużlowców, nie wynika nic innego, jak tylko emocje, które mogą przeżywać kibice. Bo przecież dzięki piłkarzom nie powstanie kilometr autostrady, a dzięki żużlowcom kilogram masła. Dlatego cieszy mnie, że za piłkarzami, żużlowcami czy koszykarkami kibice jeżdżą praktycznie po całej Polsce. To pokazuje, że działalność tych klubów ma sens. Nawet jeżeli czasem fanatycy sowich drużyn sprawiają „drobne” problemy.
G – jak golf
Zastanawiam się co dalej z tą piękną dyscypliną sporty w naszym mieście. Niby powstał driving rang przy ul. Obwiedniej Północnej. Niby mamy dwa klubu, ale na dziś, na niewiele się to przekłada. Co prawda, na polu golfowym w Siemianowicach Śląskich odbył się pierwszy turniej o Puchar Prezydenta Miasta Rybnika, ale chyba nie do końca o to chodzi. Bardziej zależałoby mi, aby wszyscy sympatycy tej gry skupili się na jej propagowaniu, szczególnie wśród młodzieży. Życzyłbym sobie również, aby driving rang zaczął żyć swoim życiem. Tylko wtedy rybniczanie, którzy grają w golfa, nie będą traktowani jak zgraja dziwaków.
H – jak honor
Grzegorz Janik, po tym jak Rybnik zyskał nowego prezydenta – z Platformy Obywatelskiej, oznajmił, że jeżeli jego osoba, a bardziej fakt, że jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości, ma być przeszkodą w funkcjonowaniu klubu Energetyk ROW, to on zrezygnuje z bycia prezesem. Na początku byłem trochę zdziwiony, bo nie przypuszczałem, że do Rybnika dojdą „echa” warszawskiej wojny pomiędzy PO i PiS. Później pomyślałem, że to honorowa postawa. Bo funkcjonowanie klubu powinno być ważniejsze, niż osobiste ambicje. Jednocześnie mam nadzieję, że deklaracja Grzegorza Janika nie jest tylko pustą obietnicą.
I – jak impreza roku
Chyba nikt w Rybniku nie ma wątpliwości, która impreza sportowa zasługuje na miano tej najlepszej. I nie ważne, że był to mecz towarzyszki. Istotne jest fakt, że pierwszy raz, od wielu lat, rybnicki stadion przy ul. Gliwickiej wypełnił się po brzegi. Mecz żużlowy Polska – Reszta Świata udowodnił, że rybniczanie chcą imprez z gwiazdami. Cieszą ich sukcesy rybnickich juniorów, ale tak naprawdę chcą oglądać najlepszych na świecie. Nie wiem czy jest realne, aby w Rybniku powstała drużyna, która będzie jeździć w ekstralidze. Prezes Krzysztof Mrozek twierdzi, że tak. Nie pozostaje nic innego, jak mu uwierzyć. Jeżeli tak się stanie, pełny stadion w Rybniku nie będzie tylko wydarzeniem „od święta”.
J – jak judo
Od kilku lat Juliusz Kowalczyk, prezes Polonii Rybnik powtarzał, że chce medalu z mistrzostw Europy albo mistrzostw świata. W przeszłości najbliżej tego była Agata Perenc, ale to nie ona spełniła życzenie prezesa. Pierwsza na podium mistrzostw Europy wdarła się, zdobywając brąz wśród kadetek, jego córka Julia. Później „pobiła ją” Anna Borowska, która została mistrzynią Europy juniorek. Gdy do tego dodamy tytuł mistrza Polski seniorów Piotra Kuczery, rok 2014 w wykonaniu judoków trzeba uznać za wyjątkowy. Jednocześnie należy pamiętać, że jest to dyscyplina olimpijska, więc być może to waśnie z „tej strony” pojawi się kolejny rybnicki olimpijczyk.
K – jak kłusaki
Plan budowy toru dla kłusaków, był chyba największym zaskoczeniem kończącego się roku. Z jednej strony brzmi to jak pomysł trochę oderwany od rzeczywistości, z drugiej – na pewno jest intrygujący. Tym bardziej, że plany przedstawione przez pomysłodawców brzmiały co najmniej ciekawie. Warto przypomnieć, że zapalonym zawodnikiem zawodów kłusaczych jest Zbigniew Boniek, obecny prezes PZPN. Podobny tor znajduje się w Ostrawie, ponoć bliskość tego ośrodka spowodował, że Rybnik pojawił się jako ciekawa lokalizacja. Żeby pomysł wypalił, potrzebne są środki na jego realizację. Dopóki one się nie znajdą, plany pozostaną tylko planami.
L – jak LKS Bełk
Kilka razy miałem okazje być na meczu w Bełku. Za każdym razem jestem zaskoczony, pozytywnie, tym co przychodzi mi oglądać. Jestem pod wrażeniem pracy jaką wykonał Jacek Polak. Po awansie do IV ligi, wielu zastanawiało się na co stać ekipę z Bełku. Okazało się, że po kilku wzmocnieniach stać ją na walkę o awans do jeszcze wyższej klasy rozrywkowej. III liga w Bełku to by było coś.
M – jak MKKS Rybnik
Kolejny rok koszykarze z Rybnika walczą o odbudowanie swojej pozycji. Na razie „biją się” w III lidze, marząc o awansie. W tym sezonie raczej to się nie stanie. Ale jeżeli praca jaką wykonują trenerzy i działacze w tym klubie, która oparta jest na szkoleniu młodzieży, będzie przebiegać harmonijnie i zostanie poparta lepszą organizacją klubu, już niedługo powinna przynieść ona spodziewane efekty.
N – jak nowa strategia sportu
Po zmianie władzy w Rybniku, pojawiły się dość niespodziewanie dwa dokumenty, dotyczące sportu. Na zamówienie jeszcze Adama Fudalego, firma zewnętrzna przygotowała strategię sportu i pomysły, jak miasto powinno się promować poprzez sport. O strategii nie wiem nic, więc trudno się do tego odnieść. Natomiast promocja ma być oparta o takie dyscypliny jak: żużel, futbol amerykański, bejsbol i żagle. Nie będę ukrywał, że jestem tym wyborem zaskoczony. Mam nadzieję, że uda się porozmawiać z osobami, które są autorami takiego rozwiązania.
O – jak obiekty sportowe
W 2014 roku wiele rybnickich szkół doczekało się nowych, wielofunkcyjnych boisk. Jak żartowali włodarze Rybnika, niedługo w mieście będzie więcej Orlików niż rond. A to znaczy, że praktycznie każdy, kto lubi ruch, będzie miał swoje miejsce, gdzie będzie mógł się sportowo realizować. Nie można również zapomnieć o stadionie lekkoatletycznym, który doczekał się gruntownej przebudowy.
P – jak Plaża Open
Mariusz Prudel reprezentował Rybnik w siatkówce plażowej, podczas ostatnich Igrzysk Olimpijskich. Jego sukcesy postanowili wykorzystać organizatorzy cyklu imprez Plaża Open. Jedna z edycji odbyła się na terenach wyremontowanej „Rudy”. Zawody były świetnie zorganizowane i dobrze byłoby, gdyby na stałe zadomowiły się w naszym mieście. Z tego co wiem, jest na to duża szansa.
R – jak RMKS
Często można usłyszeć, że poprzez sport młodzi ludzie kształtują swoje charaktery, uczą się czym jest rywalizacji i dążenie do celu. Od wielu lat starają się im to przekazać trenerzy, działacze z Rybnickiego Młodzieżowego Klubu Sportowego. W sekcjach: bokserskiej, koszykarskiej, lekkoatletycznej, pływackiej czy szermierki ćwiczy wielu rybniczan. I to z sukcesami. Podopieczni Anatola Jakimczuka to bokserska czołówka województwa w wielu kategoriach wiekowych. Znakomicie rozwija się także Anna Mroszczak, która podpija świat szermierki. Teraz przyszedł czas na sukcesy lekkoatletów, którzy doczekali się stadionu LA z prawdziwego zdarzenia.
S – jak Słupik Robert
Siódma edycja międzynarodowego wyścigu kolarskiego ulicami Rybnika przyciągnęła rekordową liczbę zawodników. Na starcie stanęło aż 214 kolarzy: 133 amatorów i 81 zawodowców. W tym roku ma być jeszcze ciekawiej. Robert Słupik, dyrektor Tour de Rybnik planuje imprezę kilkudniową. Biorąc pod uwagę sukcesy polskich kolarzy w największych światowych imprezach, pomysł wydaje się być trafiony. Oby tylko znaleźli się sponsorzy i ludzie, którzy pomogą organizatorom w realizacji ambitnych planów.
T – jak Thunders Rybnik
Drugi rok z rzędu, Rybnik miał swoją drużynę futbolu amerykańskiego. Rybniczanie nie osiągali spektakularnych wyników, ale na swoje mecze przyciągnęli sporą grupę, zaciekawionych osób. Czy ta dyscyplina ma przyszłość w naszym mieście? Nie wiem. Ale szybko okazało się, że bieganie za „jajowatą” piłką nie jest wcale takie proste.
W – jak Woryna Kacper
Od lat obserwuję jak rozwija się talent Kacpra. Pamiętam go jako młokosa, który ścigał się na miniżużlu. Wtedy wszyscy zastanawiali się, czy wnuk legendarnego Antoniego, będzie w stanie nawiązać do jego sukcesów. Nie zastanawiał się tylko jego ojciec Mirosław, który pracował z synem i inwestował w sprzęt. Dziś są tego pierwsze efekty. Rybniczanin jest jednym z najlepiej zapowiadających się juniorów. Mam nadzieję, że jeszcze przez wiele lat, będziemy mogli go oglądać na torze przy ul. Gliwickiej, zdobywającego punkty dla miejscowej drużyny. Jeżeli jednak w innym miejscu znajdzie lepsze warunki do rozwoju, trudno będzie mu odmówić prawa do przeprowadzki.
V – jak Volley Rybnik
Gdy analizuję, to co wydarzyło się w rybnickim sporcie w roku 2014, to uważam, że największe sukcesy indywidualne odnosili judocy, ale drużynowo przebili ich juniorzy Volleya, którzy dotarli do turnieju finałowego mistrzostw Polski. Sam udział w tych zawodach, był już wielkim sukcesem. Wywalczenie zaś srebrnych medali przez młodych, rybnickich siatkarzy należy uznać za wynik rewelacyjny. Nie ma w tym jednak przypadku. Od lat zawodnicy szkoleni przez Lecha Kowalskiego, Wojciecha Kasperskiego udowadniają, że ich trenerzy znają się na rzeczy. Mam nadzieję, że nawa hala jaką mają do dyspozycji siatkarze tylko podniesie i tak wysoki już poziom szkolenia.
Y – jak Yeti
Ponoć istnieje, ale mało kto je widział. Podobnie jak duży, bogaty rybnicki klub z wielkimi aspiracjami. Oby za rok, to porównanie nie było już prawdziwe!
Z – jak zalew rybnicki
Jacek Błaszczyk i jego ekipa kolejny rok dokonuje cudów, aby o rybnickich żeglarzach było głośno. I to się udaje. Mimo trudności, bo to przecież kluby nadmorskie mają zdecydowaną przewagę w dostępie do różnych akwenów, żeglarze Kuźni Rybnik prezentują bardzo przyzwoity poziom, często zostawiając za swoimi plecami zawodników wywodzących się znad morza.
Ż – jak ŻKS ROW Rybnik
Nie ma dyskusji, że żużel w Rybniku to coś więcej, niż tylko dyscyplina sportu. Może to trochę dziwić, bo tak naprawdę ostatni duży sukces rybnickiej drużyny pochodzi z 1972 roku. Trochę czasu więc minęło. To nie zraża jednak kibiców, którzy nieustannie wierzą, że Rybnik żużlem stoi i drużyna ROW w końcu trafi tam, gdzie jej miejsce. Nie będę się wymądrzał na temat żużla, bo wiele aspektów tej dyscypliny jest dla mnie niezrozumiałych. Chciałem tylko pogratulować działaczom, że cały czas nie tracą wiary, i że organizują regularne spotkania z kibicami. Bo, jak pisałem wcześniej, sport jest dla kibiców, a takie spotkania, sama ich organizacja, udowadnia, że działacze pracują na ich rzecz i nie mają nic do ukrycia.
Wspominał: Marek Pietras