Na Ptasiej pojazdy wpadają na podwórka
Mieszkańcy ulicy Ptasiej w rybnickiej dzielnicy Paruszowiec-Piaski boją się o swoje bezpieczeństwo. Rozpędzone samochody wpadają na posesje i chodniki. – To tylko kwestia czasu, kiedy tu dojdzie do tragedii – mówią wzburzeni.
Chodzi o skrzyżowanie ulicy Ptasiej ze Stawową. Kierowcy samochodów lubią tu nacisnąć na gaz. Nieco dalej znajduje się ostry zakręt. Wielu z nich traci panowanie nad pojazdem i ląduje na płotach posesji. W 2010 roku na skrzyżowaniu Ptasiej i Stawowej zginął motocyklista. O tragedii przypomina krzyż. – Boimy się o nasze dzieci, bo chodzą po chodnikach, na które wpadają samochody. Ze strachem wychodzi się do ogrodu, bo nigdy nie wiadomo kiedy znów wpadnie tu jakiś samochód. Niektórzy przestali korzystać z części swojej posesji od strony ulicy – mówi Anna Gańczorz, która mieszka przy ulicy Ptasiej. W styczniu na jej płocie po raz kolejny zatrzymał się samochód.
Mieszkańcy tłumaczą, że prosili w Urzędzie Miasta w Rybniku o interwencje, jednak bez skutku. Na niebezpiecznej ulicy nie zamontowano progów jak chcieli mieszkańcy. – W ostatnich miesiącach nie było żadnych zgłoszeń dotyczących progów na ul. Ptasiej, ani wniosków o zmianę organizacji ruchu na skrzyżowaniu Stawowa - Ptasia. Skrzyżowanie jest oznakowane prawidłowo, niestety kierujący nie zawsze stosują się do istniejącego tam oznakowania – przyznaje Lucyna Tyl z Urzędu Miasta w Rybniku. Zdaniem radnego Andrzeja Oświecimskiego sytuację rozwiązałaby sygnalizacja świetlna. – Ludzie jeżdżą tu jak szaleńcy – przyznaje. – Do jednego z mieszkańców to już chyba z pięć razy samochody wpadały. Ludzie traktują tę ulicę jak nieistniejąca jeszcze obwodnicę wschodnią. Ruch jest bardzo intensywny, a zabezpieczenia nie idą z tym w parze. Sytuację rozwiązałby sygnalizacja świetlna. Zgłaszałem tę sprawę w urzędzie, mamy nadzieję, że uda się to zrealizować – mówi radny.
(acz)