Krzyż stoi tam, gdzie przelano krew
Było piękne sierpniowe popołudnie. Z nieba lał się żar, gdy 10-letnia Jadzia powiedziała matce, że idzie na łąki wypasać gęsi. Rodzina Zimończyków mieszkała we wsi Boguszowice. Dziewczynka poszła na miejscowe łąki i nie było jej dane już nigdy powrócić do domu.
– Tę historię opowiadał mi mój dziadek. 10 sierpnia 1922 roku, przypadało wspomnienie liturgiczne Św. Wawrzyńca, patrona ówczesnego drewnianego kościoła w Boguszowicach. Ludzie z Radziejowa szli do Boguszowic na odpust i z powrotem. 13 sierpnia do małej Jadwigi podszedł mężczyzna i poprosił o wskazanie drogi do Radziejowa. Niczego nieświadoma dziewczynka pomyślała, że nieznajomy wraca z odpustu i uszła z mężczyzną kawałek. Nagle, kiedy byli dość daleko od zabudowań, nieznajomy wciągnął ją do lasu i tam zamordował – mówi Regina Sobik, poetka z Jankowic, mieszkająca niedaleko miejsca tragedii. Zaniepokojona rodzina małej Jadzi zaczęła szukać dziecka. W końcu jeden z mieszkańców wsi znalazł zwłoki małej. Od tego czasu jej matka, pozostając w szoku i niedowierzaniu po tragedii, już nigdy się nie uśmiechała.
Prośba o modlitwę
Mieszkańcy parę dni później na pamiątkę tego tragicznego wydarzenia w miejscu morderstwa postawili betonowy krzyż. Widnieją na nim dwa napisy. – Kiedy byłam dzieckiem, przy tym krzyżu zawsze odbywały się nabożeństwa majowe. Dzisiaj już się tego nie praktykuje, krzyż stoi na uboczu tuż przy prywatnej posesji. Do niedawna był bardzo zarośnięty. Niektórych napisów nie da się już odczytać – wyjaśnia Regina Sobik. Z przodu krzyża znajdziemy napis „Upraszamy o nabożne Ojcze Nasz i Zdrowaś Maryja za dusze w czyśćcu”. Po prawej stronie dobrze zachowany widnieje napis potwierdzający historię: „Tutaj zamordowano 10-letnią dziewczynkę Jadwigę Zimończyk z Boguszowic dnia 13.08.1922 r.”. Dzisiaj krzyż stoi obok drogi prowadzącej do kopalni Jankowice, przy ul. Brzozowej w Jankowicach.
Publiczna egzekucja
Po tragedii okoliczni mieszkańcy zorganizowali zasadzkę na mordercę. Okazało się, że m.in. w Radziejowie również dochodziło do podobnych zbrodni, jednak sprawca pozostawał na wolności. Po przygotowanej zasadzce, udało się złapać podejrzanego. – Prawdopodobnie nazywał się Lerch i mieszkał pod Radziejowem. Okazało się, że pod przykrywką przykładnego męża i ojca skrywał się potwór. Jako, że miał na swoim koncie więcej zbrodni, skazano go na publiczne powieszenie. Egzekucja odbyła się w centralnym punkcie wsi. Przybyli na nią mieszkańcy nie tylko Radziejowa, ale też okolicznych miejscowości. Tak sprawiedliwość dopadła mordercę – opowiada Regina Sobik, która na pamiątkę krzyża napisała wiersz.
Szymon Kamczyk
Regina Sobik
„Historia pewnego krzyża”
Stoi na ziemi jak punkt na mapie
krzyż betonowy i bardzo stary
przystań przechodniu On Ci opowie
tragiczną historię pewnej ofiary
Krzyż na pamiątkę tu postawiono
usiądź na chwilę gdzieś w jego cieniu
pomyśl o czasie który przeminął
odczytaj napis w głębokim skupieniu
Wsłuchaj się w ciszę wtedy usłyszysz
cichy szloch matki i łzy rozpaczy
dla niej to miejsce jest uświęcone
a śmierć dzieweczki tak wiele znaczy
Jak śmierć Jezusa na krzyżu zbawienia
rozrywa serce okrutnej boleści
to straty dziecka tak niewinnego
rozum i serce zdołać nie pomieściła
Tedy przechodniu u stóp tego krzyża
do Zbawcy świata w cierniowej koronie
za duszę dziecka za duszę zmarłych
do pokornej modlitwy złóż Swoje dłonie