Pilnujcie swoich dzieci. Fala zatruć dopalaczami
W ciągu dwóch dni do rybnickiego szpitala trafiło aż kilkanaście młodych osób, które po zażyciu dopalaczy wymagały pilnej pomocy medycznej. Substancje pochodziły najprawdopodobniej z jednego z mieszkań w centrum Rybnika. Sprawą zajmuje się policja.
Chodzi o weekend 10 – 12 kwietnia kiedy na szpitalny odział ratunkowy trafiło szesnaście osób pod wpływem dopalaczy. – Potwierdzam, że mieliśmy falę zatruć nieznanymi substancjami. Osoby te były agresywne, pracownicy szpitala musieli korzystać z pomocy policji – mówi nam Michał Sieroń, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku. Do szpitala przyjmowano między innymi osoby niepełnoletnie, amatorzy dopalaczy trafiali również do rybnickiego szpitala psychiatrycznego. Skąd taki skok przypadków zatruć, skoro jedyny sklep z niebezpiecznymi substancjami został zamknięty? Policjanci i lekarze nie mają wątpliwości – w Rybniku jest nowe źródło, a substancje zagrażają życiu mieszkańców.
Lista nie nadąża za producentami
Dopalacze to substancje psychoaktywne, które działają podobnie do narkotyków, jednak można je legalnie kupić, w internecie i wielu sklepach w regionie. Obrót nimi przypomina zabawę w kotka i myszkę. W uproszczeniu – urzędnicy sporządzają listę substancji zakazanych, które wchodzą w skład dopalaczy. Producenci dopalaczy szybko modyfikują skład chemiczny swoich towarów, przez co po zarekwirowaniu policja nie może im nic zrobić, bo nowych substancji nie ma jeszcze na liście i nie zostały zakazane. Kiedy zostają wciągnięte na listę, producenci zmieniają znów skład i tak w kółko. Jako dodatkowe zabezpieczenie przed odpowiedzialnością na opakowaniach sprzedawcy umieszczają adnotację o zakazie spożywania przez ludzi. Formalnie dopalacze są nazywane w obrocie upominkami, nawozem do kwiatków czy środkami piorącymi.
Sanepid: Nie ma nowego sklepu
– Otrzymujemy regularnie informacje o przypadkach zatrucia tzw. dopalaczami, ale takiego wzrostu przypadków nie było od lat – przyznaje Katarzyna Malcherczyk, kierownik Wydziału Higieny Pracy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rybniku. – Jako inspekcja mieliśmy informację o punkcie przy ulicy Gliwickiej, który od 2013 roku systematycznie kontrolowaliśmy. Rozpoczynamy kontrolę wówczas, gdy wiemy o wprowadzaniu do obrotu substancji, co do których mamy uzasadnione podejrzenie, że mogą stwarzać zagrożenie dla życia i zdrowia klientów. Pobieramy próbki i zatrzymujemy te produkty zakazując dalszej sprzedaży do czasu ich przebadania. Ustawowo mamy na to 18 miesięcy. Staramy się to robić możliwie szybko, jednak nie my to badamy. Jako inspekcja możemy wkroczyć jedynie wówczas gdy chodzi o wytwarzanie lub wprowadzanie do obrotu. Samego posiadania nie możemy ścigać. Punkt, na ulicy Gliwickiej został zamknięty, ale jak widać pojawiło się nowe źródło, stąd ta fala zatruć – dodaje pracownica PSSE w Rybniku.
Przenieśli się na Piasta
Policjanci ustalili, że w okresie kiedy doszło do zatruć, punkt przy ulicy Gliwickiej był nadal zamknięty. Skąd więc poszkodowane osoby miały dostęp do szkodliwych substancji? – Wiemy o jednym źródle, w którym potencjalnie mogą być rozprowadzane dopalacze – potwierdza nadkomisarz Aleksandra Nowara z Komendy Miejskiej Policji w Rybniku. – Nie jest to sklep, a mieszkanie prywatne, zresztą wskazują na to między innymi skargi mieszkańców. Policjanci mają to miejsce na oku, nie stwierdziliśmy również wzrostu przestępczości w tym rejonie. Temat jest nam jednak znany i pracujemy nad jego rozwiązaniem. Policjanci reagują na każde wezwanie związane z tym adresem, legitymują zarówno osobę podejrzewaną o handel substancjami jak i jego potencjalnych klientów – dodaje policjantka. Rzecznik policji nie podaje lokalizacji, jednak jak ustaliliśmy środki mają być rozprowadzane w jednym z mieszkań przy ulicy Piasta, czyli niedaleko zamkniętego niedawno sklepu z „Upominkami”. Mieszkanie wynajmuje 33-letni mężczyzna, znany policji.
Śmiertelna zagadka
Dlaczego tak trudno pomóc osobom pod wpływem dopalaczy? – Może to dziwnie zabrzmi, ale jako lekarzom łatwiej nam pomóc osobie po nazwijmy to popularnych narkotykach niż po dopalaczach – mówi nam dr Rafał Woźnikowski, ordynator oddziału ratunkowego rybnickiego szpitala. – Po znanych narkotykach wiemy mniej więcej czego się spodziewać. Część środków odurzających ma swoje odtrutki, które możemy podać. Inaczej jest w przypadku dopalaczy. To zupełnie nowe substancje, z reguły nie wiemy jaki jest ich skład chemiczny, nie znamy ich odtrutek i do końca ich działania. Takiego człowieka po dopalaczach, który trafia na nasz oddział możemy leczyć jedynie objawowo. To substancje bardzo szybko i gwałtownie działające, więc czas jest tu niezwykle ważny. Są bardzo toksyczne i sieją ogromne spustoszenie w organizmie – wylicza lekarz.
Adrian Czarnota