Odebrano mu majątek. Chce odszkodowania
Dworek w Łukowie, który niedługo ma stać się własnością Starostwa Powiatowego, odwiedził syn przedwojennego właściciela – Helmut Felbier (na zdjęciu).
Łukowska historia rodziny Felbier sięga końca XIX wieku, kiedy to dziadek pana Helmuta – Johann kupił majątek ziemski za cenę 27 tys. srebrnych talarów. W 1946 roku majątek, w ramach wywłaszczenia, przeszedł w ręce Skarbu Państwa. Felbierowie zapowiadają, że będą walczyć o zadośćuczynienie za wywłaszczenie. W tle toczy się sprawa przejęcia dworku przez starostwo. Obecni właściciele, którzy zostali zlicytowani, twierdzą, że doszło do naruszenia prawa. – Mieliśmy plany na renowację tego obiektu. Niestety, w wyniku oszustwa prawdopodobnie stracimy nieruchomość – mówi pani Ewa, dotychczasowa właścicielka dworku. Jak się okazuje, nie do końca ma rację. Piotr Sikorski, rzecznik prasowy Rady Izby Komorniczej w Katowicach, wyjaśnia, że cały teren miał powierzchnię ponad dwudziestu hektarów. Z tego wyłączono nieruchomość, która trafiła na licytację, a którą wygrało starostwo właśnie. – Zależało nam, aby wszystkie formalności były załatwiane na drodze sądowej, aby cała procedura przebiegła zgodnie z prawem – informuje Damian Mrowiec, starosta powiatu rybnickiego.
Dziedzic Felbierów odwiedził dworek
ŁUKÓW ŚLĄSKI. W długi majowy weekend sołectwo odwiedzili niezwykli goście. Pozostałości łukowskiego dworku i byłe włości rodziny Felbier odwiedził syn przedwojennego właściciela majątku – Helmut Felbier. Do odwiedzin skłoniły go artykuły w naszej gazecie.
Dokładnie 27 maja 2014 roku w Tygodniku Rybnickim ukazał się pierwszy artykuł na temat planów starostwa, związanych z zakupem dworku. Artykuł dotarł aż do Niemiec, gdzie w miejscowości Karlsruhe mieszkają dziś ostatni spadkobiercy Johannesa Felbiera – jego córka Irmgard i syn Helmut. Po przeczytaniu artykułu rodzeństwo postanowiło upomnieć się o swoje. Irmgard wysłała do rybnickiego starostwa list, w którym prosiła o informacje dotyczące statusu własnościowego majątku. Starostwo nie odpisało, bo Felbierowie po wojnie stracili prawa własności. Nie byli tego świadomi i dlatego wybrali się do Polski. Po przyjeździe do dworku Helmut Felbier wraz z żoną przypadkiem spotkali dotychczasowych właścicieli nieruchomości, którzy w wyniku windykacji komorniczej stracili dworek i przyległy budynek. Przypomnijmy, że 1 kwietnia odbyła się licytacja, do której przystąpiło starostwo, oferując ok. 509 tys. zł. Była to jedyna oferta i została przyjęta. Formalnie starostwo jeszcze nie jest właścicielem. Urzędnicy czekają na możliwość przelania pieniędzy i wpis do ksiąg wieczystych. – Dopiero po tym fakcie będziemy mogli wejść na ten teren i obejrzeć stan nieruchomości – mówi Damian Mrowiec, starosta powiatu rybnickiego.
Wspomnienia z dzieciństwa
Na twarzy Helmuta Felbiera malowało się przejęcie, gdy po 70 latach dane mu było ponownie przestąpić próg dworu. Po pchnięciu starych drzwi i wejściu do dworku pod jego stopami zachrzęściło szkło. Ściany już dawno straciły oryginalne kolory. Farby ze stolarki odchodzą dziś dużymi płatami. Ściany jednak nadal wyglądają na solidne, tak jak drewniane schody, wiodące na piętro i poddasze dworu. Choć Helmut Felbier ma już prawie 80 lat, doskonale pamięta układ pokoi i ich wystrój. – Tutaj była kuchnia, w sąsiednim pokoju ojciec miał swój gabinet. Na pierwszym piętrze, w pokoju z oknem na podwórze, urodził się mój ojciec, a potem także ja – wspominał syn właściciela dworu, zwiedzając rodzinną posiadłość. Niestety, dużym rozczarowaniem dla Niemców był fakt, że tuż po wojnie poniemieckie nieruchomości zostały wywłaszczone przez państwo i od tego czasu miały już szereg innych właścicieli. Na mocy dekretu z 8 marca 1946 roku, na własność Skarbu Państwa przeszły majątki obywateli Rzeszy Niemieckiej, ich spółek oraz osób prawnych. Niemcy, którzy wyjechali w czasie wojny, zostali potraktowani jako „zbiegli do nieprzyjaciela”.
Zarządcy majątku
Łukowska historia rodziny Felbier sięga końca XIX wieku, kiedy to dziadek pana Helmuta – Johann (ur. 18 czerwca 1855 r.), kupił majątek ziemski w Łukowie za cenę 27 tys. srebrnych talarów. Wcześniej Johann Felbier mieszkał w Bauerwitz w Niemczech. Dobra w Łukowie obejmowały 155 hektarów, na których położone były m.in. pola uprawne, dworek z przyległymi zabudowaniami i staw hodowlany. 8 sierpnia 1900 roku w Łukowie urodził się Johannes – syn Johanna Felbiera i jego drugiej żony. Johann Felbier zmarł w 1934 roku. Johannesowi natomiast urodziło się dwóch synów i dwie córki: Gerhard, Helmut, Marianne i Irmgard. Do dziś żyją wspomniani już Helmut (ur. 1 kwietnia 1936 r.) oraz Irmgard (ur. 17 marca 1942 r.), będący prawowitymi spadkobiercami właścicieli łukowskiego majątku.
Czas ucieczki
Felbierowie do czasu drugiej wojny wiedli spokojny żywot, utrzymując się z gospodarstwa. Johannes Felbier ze swoich 155 hektarów majątku sprzedał na rzecz Kopalni Charlotta 53 hektary. Wielu mieszkańców Łukowa i Czernicy pracowało w tym czasie w dworze, zajmując różne stanowiska. Wraz z nastaniem wojny, Polacy zaczęli inaczej patrzeć na Niemców, choć rodzina Felbierów w Łukowie i okolicy była traktowana z szacunkiem. Okoliczni mieszkańcy darzyli Felbierów sympatią. Kryzys nastąpił w 1945 roku, kiedy to Armia Czerwona coraz bardziej posuwała się na zachód. Kiedy upadek Trzeciej Rzeszy był już przesądzony, Felbierowie postanowili wyjechać z Łukowa. Choć Johannes Felbier nie był nazistą (co potwierdza późniejszy dokument z marca 1947 roku, podpisany przez ówczesnego wójta gminy Czernica p. Turka i sołtysa p. Klimsza), nie zaryzykował śmierci rodziny z rąk sowietów. 19 lipca 1945 roku Felbierowie otrzymali zgodę na wyjazd. Kilka dni później byli już w Niemczech. Helmut Felbier miał wtedy 9 lat, ale dziś pamięta tamte wydarzenia bardzo dokładnie.
Chcą zadośćuczynienia
Decyzja o opuszczeniu majątku nie była łatwa. Kiedy jednak w grę wchodziło życie rodziny, nie było innego wyboru. W 1947 roku Johannes Felbier ponownie przyjechał do Łukowa. Wtedy ówczesny wójt wystawił mu zaświadczenie o tym, że Felbier zamieszkując Łuków nie był członkiem żadnej partii ani związku politycznego. Zaświadczenie było potrzebne, aby potwierdzić brak powiązań Felbiera z nazistami. W Łukowie Johannes Felbier nie zabawił długo. Już wtedy majątek został przejęty przez Skarb Państwa. Felbierowie nie mieli już czego szukać w Łukowie. W późniejszych latach nieruchomości były zarządzane przez gminną spółdzielnię, by później zostać podzielone na parcele i przejść do rąk kolejnych, prywatnych właścicieli. Po 70 latach rodzina Felbierów znów zainteresowała się majątkiem. Niestety, obecnie prawdopodobnie pozostaje im tylko możliwość ubiegania się o odszkodowanie od państwa na drodze sądowej. Felbierowie zapowiadają, że będą walczyć o zadośćuczynienie za wywłaszczenie majątku. Nie planują jednak znowu zamieszkać w Łukowie.
Nieznany stan
Teraz, po skomplikowanych operacjach komorniczych niegdysiejsza część majątku Felbierów ma stać się własnością powiatu. – Zależało nam, aby wszystkie formalności były załatwiane na drodze sądowej, aby cała procedura przebiegła zgodnie z prawem. Powiat to samorząd, który nie został wyposażony w prawie żadne nieruchomości. Nawet jeśli mielibyśmy setki pomysłów, to bez nieruchomości nie można ich zrealizować. Często występują pewne problemy z nabywaniem nieruchomości od osób prywatnych, ale w tym przypadku wszystko było realizowane na drodze sądowej, by uniknąć kłopotów i nieporozumień. Nie wiem w jakim stanie obecnie jest dworek – może się okazać, że nadaje się tylko do rozbiórki. Kiedy już będziemy mogli wejść na ten teren jako właściciele, będziemy mogli też oszacować stan zabudowań – mówi Damian Mrowiec. Warto dodać, że zlicytowana przez starostwo nieruchomość obejmuje niecałe 9 hektarów, na których znajduje się m.in. dworek i sąsiedni dom. Nieruchomość nie obejmuje stawu, który należy do innego właściciela.
Zawiłe postępowanie
Zdaniem dotychczasowego właściciela dworku, windykacja komornicza została przeprowadzona bezprawnie, bo wierzyciel dopuścił się oszustwa, za co obecnie odsiaduje wyrok. – Mieliśmy plany na renowację tego obiektu, chcieliśmy pozyskać dotację na przywrócenie dworkowi świetności. Niestety, w wyniku oszustwa prawdopodobnie stracimy nieruchomość – mówi pani Ewa, dotychczasowa właścicielka, wskazując dokument informujący o umorzeniu postępowania. Pytania nasuwa właśnie to pismo z dnia 26 lutego, w którym komornik umarza postępowanie egzekucyjne ze spornej nieruchomości i licytacja, która odbyła się 1 kwietnia. Jak to możliwe, że najpierw postępowanie umorzono, a następnie odbyła się licytacja? – Na licytację trafił jedynie fragment większej nieruchomości – wyjaśnia komornik Piotr Sikorski, rzecznik prasowy Rady Izby Komorniczej w Katowicach. – Cały teren miał powierzchnię ponad dwudziestu hektarów. Z tego wyłączono nieruchomość, która trafiła na licytację. Umorzenie dotyczy pozostałej części terenu, która nie została zlicytowana – wyjaśnia.
Szymon Kamczyk, Adrian Czarnota