Z notatnika strażnika
Rybnik
4 maja. Przypadkowi przechodnie powiadomili strażników o dwóch mężczyznach leżących na pl. Wolności. Jednym z nich, był znany rybnickim funkcjonariuszom bezdomny, który po przeprowadzonej rozmowie ze strażnikami wstał i odmówił przyjęcia jakiejkolwiek pomocy. Do drugiego z mężczyzn strażnicy wezwali pogotowie ratunkowe, jednak mimo decyzji ratowników o konieczności hospitalizacji, mężczyzna nie zgodził się na przewiezienie do szpitala.
5 maja. Anonimowa osoba wskazała miejsce, gdzie w piecu miały być spalane szmaty. Strażnicy sprawdzili tą informację i okazało się, że pomieszczenie zajmowane przez osoby bezdomne, w dzielnicy Niedobczyce, ogrzewane było węglem.
6 maja. Funkcjonariusze odnaleźli na ul. Rzecznej mężczyznę, który mógł się znajdować pod wpływem nieznanych środków odurzających. – Zgłoszenie w tej sprawie otrzymaliśmy od anonimowej osoby, która powiadomiła dyżurnego o dziwnie zachowującej się osobie znajdującej się na ul. Hallera. Mężczyzna zdaniem zgłaszającego mógł stwarzać zagrożenie dla siebie samego. Gdy funkcjonariusze odnaleźli mężczyznę, znajdował się on w takim stanie, że nie można się było z nim normalnie porozumieć. Wezwane na miejsce pogotowie ratunkowe zabrało mężczyznę do szpitala – informuje Dawid Błatoń, rzecznik prasowy SM Rybnik.
10 maja. Dzielnicowy otrzymał zgłoszenie o dzikim wysypisku śmieci, które powstaje w okolicy ul. Marusarzówny w dzielnicy Chwałęcice. Maila w tej sprawie nadesłał strażnikom pewien rowerzysta, który nie mógł przejechać obojętnie obok beczkowozu, z którego jego zdaniem ktoś wylewał ścieki. Uwagę rowerzysty zwróciła duża ilość śmieci rozrzucona po polu na końcu ścieżki rowerowej.