Powrót dzwonu pod znakiem zapytania
LESZCZYNY. Przeciąga się sprawa zwrotu do Leszczyn zabytkowego dzwonu Maria, zagrabionego przez Niemców podczas wojny. Pomimo tego, że Fundacja Kronenberga przekazała na ten cel dotację, sprawa utknęła w niemieckiej diecezji.
Jak wiadomo Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego za pośrednictwem Fundacji Kronenberga przekazało Stowarzyszeniu Przyjaciół Leszczyn „Dzwon” 20 tysięcy złotych. Ta kwota ma wystarczyć na wyciągnięcie dzwonu z wieży w Elze, odbudowę rozebranej części wieży i transport dzwonu do Leszczyn. Do tej pory współpraca z Niemcami w tej kwestii układała się bardzo dobrze. Przy każdym kontakcie zapewniali o swoich dobrych intencjach. Niestety, ostatnia odpowiedź mailowa, którą otrzymało stowarzyszenie, nie jest już pisana w takich barwach. Warto dodać, że SPL „Dzwon” otrzymało od fundacji określony termin pozyskania zabytku. – Projekt, na który otrzymaliśmy dotację powinien zakończyć się w czerwcu. Po upływie tego terminu może się okazać, że dotację trzeba będzie zwrócić. Teraz wszystko zależy od strony niemieckiej. My jesteśmy gotowi na sfinansowanie przeprowadzenia operacji wyjęcia i transportu dzwonu – mówi Krzysztof Kluczniok, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Leszczyn „Dzwon”.
Termin goni
Krzysztof Kluczniok, kiedy tylko dowiedział się o przyznaniu dotacji, od razu napisał do proboszcza w Elze. Ostatni mail wyszedł do Niemiec 22 kwietnia. – Prawie 5 miesięcy temu, 24 listopada, przesłałem wam dane potrzebne do sporządzenia dokumentu przekazania Dzwonu ”Maria” naszej parafii. Twierdziliście, że załatwienie spraw z waszym Biskupem i Ministerstwem to tylko sprawa formalna. Zadeklarowaliśmy, co jeszcze raz potwierdzamy, pokrycie kosztów demontażu i transportu dzwonu oraz w imieniu Parafii św. Andrzeja Boboli pokrycia kosztów instalacji w waszym kościele innego dzwonu. Pieniądze potrzebne na demontaż „Marii” otrzymało nasze Stowarzyszenie w formie dotacji od jednej z polskich fundacji współpracującej z naszym Ministrem Kultury i Dziedzictwa Narodowego i zgodnie z wolą donatora powinniśmy je wykorzystać w I półroczu 2015 roku. Termin ten się zbliża więc proszę o informacje kiedy możecie nam przekazać dzwon? Sprawa staje się już pilna – napisał do niemieckiego proboszcza prezes stowarzyszenia.
Zastój w kurii
29 kwietnia na skrzynce stowarzyszenia znalazła się odpowiedź od proboszcza parafii w Elze Christiana Wirza. – Przykro mi, że sprawa z dzwonem trwa tak długo. Rzeczywiście myśleliśmy, że zezwolenie ze strony diecezji i ministerstwa jest sporawą formalną. Taką też jest. Mimo to ciągnie się w nieskończoność. Obecnie sprawa rozpatrywana jest od dłuższego czasu w diecezji. Wiele osób chciałoby mieć coś do powiedzenia. Nie wiedzieliśmy, że z Państwa strony istnieje taka presja czasu. Wtedy byśmy naciskali, żeby popchnąć sprawę. Teraz musimy się zorientować, czy to może się jeszcze tak szybko udać. Koniec pierwszego półrocza zbliża się. Postaram się – obiecał w mailu ks. Christian Wirz. Zaskakujące wydaje się zdanie „wiele osób chciałoby mieć coś do powiedzenia”. Zważywszy na okoliczności, w jakich dzwon został zagrabiony do Niemiec, być może żyje jeszcze ktoś odpowiedzialny za te zdarzenia. Idąc tym tropem postanowiliśmy sprawdzić wiek biskupów w diecezji Hildesheim, do której należy Elze. Najstarszy z biskupów Hans Georg Koitz jest już na emeryturze, ale urodził się w 1935 roku w Strzegomiu na Śląsku. W czasie zakończenia wojny miał zaledwie 10 lat, więc jest mało prawdopodobne, by miał jakiekolwiek powiązania z nazistami. Pozostali biskupi są o wiele młodsi (najstarszy ur. w 1942 roku). Ten trop raczej można wykluczyć, ale niezaprzeczalnie czas nagli. – Kiedy tylko pojawi się sygnał od Niemców, a mam nadzieję, że tak będzie wkrótce, od razu jedziemy odzyskać nasz dzwon – podkreśla Krzysztof Kluczniok.
Szymon Kamczyk