ROW przegrał na pięknym stadionie
PIŁKA NOŻNA – II liga
Takiego obiektu nie powstydziłby się żaden klub w Polsce. Nowy stadion w Tychach, oddany niedawno do użytku, robi piorunujące wrażenie. Niestety, pierwszego kontaktu z tyską areną nie będą miło wspominali piłkarze KS ROW 1964 Rybnik. W meczu 3. kolejki drugiej ligi podopieczni trenera Dietmara Brehmera przegrali 1 do 3, a ich katem okazał się Łukasz Grzeszczyk, który skompletował hat-tricka.
GKS Tychy to zespół, który „na papierze” jest chyba najsilniejszą drugoligową ekipą w tym sezonie. W kadrze trenera Kamila Kieresia można znaleźć wielu zawodników, którzy jeszcze niedawno biegali bo ekstraklasowych boiskach i nie byli tam drugoplanowymi postaciami. Dodając do tego piękny, nowy stadion, należy stwierdzić, że GKS jest głównym kandydatem do awansu do pierwszej ligi, z której w zeszłym sezonie został zdegradowany. Tyszanom w awansie przeszkodzić może chyba tylko presja na osiągnięcie wyniku. Niestety w sobotni wieczór piłkarze KS ROW 1964 Rybnik nie dali rywalom powodu do nadmiernego stresu. Już w 4. minucie defensywa gości popełniła karygodny błąd, po którym Łukasz Grzeszczyk znalazł się w sytuacji sam na sam z Danielem Kajzerem. Rybnicki bramkarz robił co mógł, by powstrzymać rywala, ale piłka ostatecznie dość szczęśliwie, odbita jeszcze przez golkipera, wpadła do siatki. Bramka zupełnie zniweczyła plan przyjezdnych, którzy chcieli ustawić się na swojej połowie i czekać na poczynania przeciwnika. Jednak w związku z utratą gola to rybniczanie musieli konstruować ataki pozycyjne, co niestety wychodziło dość nieudolnie. W ciągu całej pierwszej połowy goście praktycznie ani razu nie zagrozili bramce Pawła Florka. Dużo roboty miał za to Kajzer, raz po raz nękany przez tyskich piłkarzy. W jednej sytuacji piłka znalazła się w siatce przyjezdnych, ale sędziowie dopatrzyli się spalonego. Innym razem rybniczan uratował słupek, a w pozostałych sytuacjach dobrze bronił Kajzer. W 59. minucie gospodarze prowadzili już 2:0. Na lewem skrzydle Mateusz Mączyński przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów i nieatakowany przez nikogo posłał piłkę w pole karne, gdzie Szymona Jarego wyprzedził Łukasz Grzeszczyk i soczystym strzałem pod poprzeczkę z kilku metrów nie dał żadnych szans Kajzerowi. W 65. było praktycznie po meczu. Gospodarze ponownie przeprowadzili szybką akcję swoim lewym skrzydłem, piłka znów została wstrzelona w pole karne, a tam kolejny raz bierną postawę defensywy wykorzystał Grzeszczyk, który tym samym skompletował hat-tricka. Rybniczan stać było jedynie na honorowe trafienie. W 82. minucie celnym strzałem z linii pola karnego popisał się Sebastian Siwek. Nie zmieniało to jednak faktu, że zespołem zdecydowanie lepszym byli tego dnia tyszanie, którzy jak najbardziej zasłużenie zgarnęli pełną pulę. Dodajmy, że po trzech kolejkach drugiej ligi ROW ma na swoim koncie 4 punkty. W najbliższą sobotę zespół trenera Brehmera znów zagra na wyjeździe, tym razem w Kołobrzegu z tamtejszą Kotwicą.
(kp)
GKS Tychy – KS ROW 1964 Rybnik 3:1
Bramki: Łukasz Grzeszczyk (4., 49., 65.) – Sebastian Siwek (82.)
GKS: Paweł Florek - Tomasz Górkiewicz, Tomasz Boczek, Seweryn Gancarczyk, Mateusz Mączyński, Dawid Błanik (72. Daniel Duda), Michał Glanowski (84. Mariusz Zganiacz), Mateusz Bukowiec, Robert Dymowski (77. Damian Szczęsny), Marcin Radzewicz, Łukasz Grzeszczyk (90. Damian Nieśmiałowski).
ROW 1964: Daniel Kajzer - Marek Krotofil (66. Jan Janik), Marcin Grolik, Szymon Jary, Dawid Gojny, Kamil Spratek, Gabriel Nowak, Michał Płonka (66. Sebastian Siwek), Mariusz Muszalik, Paweł Mandrysz, Marek Gładkowski (81. Patryk Dudziński).
po meczu powiedzeli:
Dietmar Brehmer, trener KS ROW 1964 Rybnik
Zasłużone zwycięstwo gospodarzy, w bardzo dobrym stylu, na bardzo ładnym obiekcie. Tak to powinno wyglądać. Jeżeli chodzi o mój zespół, to bramki stracone w kluczowych momentach, czyli na początku meczu i na początku drugiej połowy zadecydowały o takim, a nie innym przebiegu tego spotkania. To są bardzo mocne bodźce psychologiczne i z tym sobie nie poradziliśmy. Staraliśmy się dorównać kroku rywalom, ale nie za bardzo nam to wychodziło. Był gdzieś cień szansy przy bramce na 3:1, ale gospodarze mieli raczej wszystko pod pełną kontrolą. Chciałbym się jeszcze odnieść do pewnych artykułów prasowych, które mnie śmieszą. Czytam w gazetach, że ROW Rybnik zastałem jako drużynę zorganizowaną, natomiast Tychy są w przebudowie. Śmiać mi się chce jak redaktorzy, nie interesując się, nie przychodząc na żadne treningi, piszą takie bzdury. Odeszło od nas trzy czwarte podstawowych zawodników, natomiast na ławce w Tychach siedzą piłkarze ograni w ekstraklasie, jak Zganiacz czy Wodecki, którzy w każdym zespole drugiej ligi mieliby spokojnie miejsce w podstawowym składzie. Także takie artykuły są naprawdę śmiechu warte i myślę, że część redaktorów powinna najpierw popytać o pewne sprawy, niż pisać bzdury.
Kamil Kiereś, trener GKS Tychy
Tydzień temu wygraliśmy ważne dla nas spotkanie, zdobywając pierwsze trzy punkty na wyjeździe w Zambrowie. Ale takie zwycięstwo smakuje dopiero wtedy, kiedy drużyna w następnym spotkaniu pokusie się o pełną pulę u siebie. I tak dzisiaj się stało. Taki mieliśmy zamiar, by wygrać w końcu mecz u siebie. Jak na drugoligowe warunki, mieliśmy trudnego rywala. Zależało nam na tym, żeby mocno zacząć to spotkanie zarówno w pierwszej jak i w drugiej połowie. I myślę, że było to znamienne jeśli chodzi o końcowy rezultat, bo potrafiliśmy bardzo szybko otworzyć wynik i na początku meczu i tuż po przerwie. Z przebiegu gry drużyna zrealizowała te założenia, które sobie zakładaliśmy, choć pewne mankamenty na pewno się znajdą i my, jako drużyna, musimy pracować, aby je wyeliminować. Dziś, ze względu na różne problemy, musieliśmy wymyślić, kto zagra na pozycji numer 9. Wystąpił tam Łukasz Grzeszczyk i trzeba mu przyklasnąć. On nigdy na tej pozycji nie grał, ale dziś znakomicie sobie poradził. Odnajdywał się w strefach napastnika i finalizował to, co zespół dobrze realizował.