Nieobiektywnie: Halloween nie może być happy?
Komentarz Szymona Kamczyka, Dziennikarza Tygodnika Rybnickiego
Imprezy i różnego rodzaju przebieranki to nie istota nocy między październikiem, a listopadem – jak sądzą niektórzy. W powietrzu wisi coś tajemniczego, niezrozumiałego. To zauważyli już dawno nasi przodkowie, którzy uznali, że jest to czas mieszania się ze sobą światów. Błędne i ignoranckie jest twierdzenie, że Halloween do amerykańskie święto. Owszem, zwyczaj przebieranek i łażenia po cukierki to Ameryka, która moim zdaniem dziś tego nie rozumie. Ale samo święto ma historię znacznie wcześniejszą, bo wywodzi się od Celtów. Co ciekawe, Celtowie zamieszkiwali w swojej historii również południowe ziemie Polski, więc byli po części naszymi przodkami. W starych cywilizacjach Europy niewątpliwie przełom października i listopada odgrywał szczególną rolę. Słowianie mieli swoje Dziady, Celtowie swoje Samhain – właśnie tej nocy. Światło, które obecnie przejęła kultura chrześcijańska, również wywodzi się ze starożytnych wierzeń. Ogień, który dziś stawiamy na grobach, kiedyś miał znacznie większe znaczenie. Ogień stawiano kiedyś na rozstajach dróg – jako kierunkowskaz dla zmarłych, aby wrócili do domu. Chrześcijaństwo zaadaptowało pewne praktyki na swój sposób i dobrze, bo przynajmniej przez to nie zostały wyplenione, choć ich istota sięga znacznie dalej niż korzenie i dogmaty Chrześcijaństwa.
Miniony tydzień obfitował w Rybniku w wydarzenia, które nawiązywały do naszych starych, słowiańskich tradycji. Trzeba tu wskazać przede wszystkim czytanie Dziadów na Juliuszu, ciekawe i dobrze przyjęte przez publiczność. Oby więcej takich wydarzeń, bo w końcu przy okazji Święta Zmarłych możemy cieszyć się życiem. Chyba taka jest istota tego dnia, bez względu na religijną otoczkę.