Dzień dobry. Komornik
Październik. Po godzinie 15.00 do drzwi mieszkanki przy ulicy Sosnowej puka mężczyzna. – Szukam pani X – mówi stanowczym głosem mężczyzna. Zaskoczona lokatorka tłumaczy, że taka kobieta tu nie mieszka. Mężczyzna nie ustępuje i prosi domowniczkę o dowód. Przedstawia się jako komornik. Chce mieć pewność, że ona nie jest panią X. Kobieta odmawia, bo nie ma pewności z kim rozmawia.
Gość nie ustępuje i próbuje wejść do mieszkania. Wkrótce wraca mąż kobiety i legitymuje komornika. Okazuje się, że jest asesorem i pracuje dla jednej z rybnickich kancelarii. Po sprawdzeniu w dokumentacji przyznaje, że pomylił adres. Opuszcza posesję, nie przepraszając domowników.
Powyższą historię sprzed trzech tygodni opisała nam nasza czytelniczka. – Nie miałam pewności, że rozmawiam naprawdę z komornikiem. Powiedziałam, że nie dam mu dowodu, bo nie wiem czy ma prawo go sprawdzać w moim własnym domu. Obcy facet staje na progu i każe mi się legitymować. To jakiś absurd. Skąd mogę mieć pewność, że to nie jakiś oszust, który chce wyłudzić moje dane i np. wziąć na moje dane kredyt – pyta czytelniczka.
No właśnie, skąd może mieć taka pewność? O to spytaliśmy Piotra Sikorskiego, rzecznika prasowego rady Izby Komorniczej w Katowicach. – Przede wszystkim legitymacja. Sprawdzenie legitymacji powinno rozwiać wszelkie wątpliwości. Legitymację komornik powinien okazać sam, nie wiem czy tak się zdarzyło w Rybniku. Na legitymacji jest numer, który można sprawdzić na miejscu na stronach ministerialnych. Komornik nie pogniewa się, jeśli odpiszemy ten numer i poprosimy, aby poczekał kilka minut, aż sprawdzimy czy wszystko się zgadza – wyjaśnia komornik. Jeśli mamy nadal wątpliwości, możemy poprosić o przyjazd policję. – Należy jednak pamiętać, że komornik za udział policji w czynnościach, obciąży kosztami. Komornik po wylegitymowaniu ma prawo wejść do mieszkania, chyba, że zachodzi oczywista pomyłka jak w tym przypadku – dodaje Piotr Sikorski.
(acz)