Chirurg plastyk, który pokazuje ministrom środkowy palec
Na terenie Zabytkowej Kopalni Ignacy podziwiać można obecnie niezwykłe prace niezwykłego człowieka. Jerzy Wilgus, bo o nim mowa, to jeden z najbardziej docenianych i utytułowanych chirurgów plastycznych, który w wolnych chwilach tworzy bardzo oryginalne i nierzadko kontrowersyjne rzeźby. Do 7 lutego, część jego dorobku artystycznego będzie znajdowała się w Niewiadomiu.
Złote ręce chirurgów
– Jeszcze w szkole podstawowej dostałem pierwszy zestaw dłut od mojego dziadka, który bardzo lubił rzeźbić w drewnie. Robił drewniane szachy, małe figurki krasnoludków. Tak właśnie rozpoczęła się moja przygoda z rzeźbieniem. Potem to się wszystko przeplatało, bo po liceum studiowałem rzeźbę w Krakowie, a po trzech semestrach stwierdziłem, że chciałbym też rzeźbić w materiale ludzkim. Zdałem na medycynę i po ukończeniu tego kierunku już wiedziałem, że nic innego nie będzie mnie interesowało, jak tylko chirurgia plastyczna. Jeden z moich profesorów, profesor Ginko, bardzo sławny, nie żyjący już chirurg, pasjonował się sztuką. Pięknie malował, robił karykatury i rzeźbił w drewnie. W moim wypadku ta nasza przyjaźń przerodziła się w hobby czy w pewnym sensie pracę. Robiliśmy razem duże rzeźby z drewna, co zakończyło się wspólną wystawą pod tytułem „Złote ręce chirurgów”. Może brzmi to śmiesznie, ale wystawa wyszła fajnie i było bardzo sympatycznie – w ten sposób swoją historię opowiada Jerzy Wilgus, którego wystawa „Metal, drewno, kamień”, prezentowana jest obecnie na terenie Zabytkowej Kopalni Ignacy.
Prace trochę inne
O artyście i jego dziełach powiedzieć można sporo, ale z pewnością nie to, że są tradycyjne lub schematyczne. – Zawsze interesowało mnie, żeby moje prace były trochę inne. A że od wielu lat żegluję po morzach jako sternik jachtowy, spodobały mi się boje w kształcie „czegoś”: marynarza czy jakiegoś zwierzęcia. Kiedyś przypłynąłem na taką małą wyspę Cabrera na Balearach, gdzie nie wolno stanąć na kotwicy, a jedynie przywiązać jacht do boi. Te boje były tam bardzo brzydkie, obite, miały nieczytelne numery. I pomyślałem wtedy, jak mogłoby to być ładne, gdyby te boje coś przedstawiały. I tak powstała linia rzeźb pływających zakotwiczonych do dna zbiornika wodnego: morza, jeziora, czy rzeki.
Zrobiłem kilkanaście dużych rzeźb, mających 3-4 metry, które parę lat temu były wystawione na jeziorkach w Dolinie 3 Stawów w Katowicach – tłumaczy Jerzy Wilgus, pytany o to, skąd czerpie pomysły i inspiracje. Artysta rzeźbi w różnym materiale, ale przede wszystkim ludzkim, bo jako chirurg plastyczny, niejednokrotnie spędza przy stole operacyjnym po kilkanaście godzin. Jeśli chodzi zaś o materiał nieożywiony, to wymienić należy między innymi drewno, kamień, a w szczególności granit, metal czy plastik. – Rzeźby powstają na przykład w celu jakiegoś designu, żeby ozdobić kawałek ziemi. Sporo moich prac to także meble. Tutaj, w Niewiadomiu, można zobaczyć między innymi tzw. ławkopsa. Są też stoły zrobione z drewna, przedstawiające zjadające się smoki.
Środkowy palec
Pomysłów mam bardzo dużo. Niestety, mam też bardzo mało czasu na ich realizację – uśmiecha się doktor Wilgus, w kolekcji którego znajduje się też sporego rozmiaru rzeźba dłoni pokazującej...środkowy palec. – Powstała z frustracji. Ja już pracuję 35 lat jako lekarz. I za każdym razem nasze władze wymyślają coraz głupsze przepisy, szkodzące i nam – lekarzom i pacjentom. A ta rzeźba powstała ku „czci” naszych szanownych ministrów i dyrektorów – tłumaczy. Choć w kolekcji doktora Wilgusa znajduje się już bardzo dużo różnego rodzaju prac, inspiracji do dalszych działań nie brakuje. – Mam pewien szalony pomysł. Chciałbym zrobić rzeźby latające, przedstawiające anioły, diabły, ptaki, które będą się unosić w powietrzu, podwieszone do balonów z helem. Drugi pomysł to zrobienie kolekcji baranów, którą chcę umieścić w okolicy Sali Kongresowej w Katowicach i każdy będzie mógł sobie dopowiedzieć, co te barany mogą przedstawiać – podsumowuje z uśmiechem na twarzy artysta. Wystawę rzeźb doktora Jerzego Wilgusa można odwiedzać na terenie Zabytkowej Kopalni Ignacy w Niewiadomiu do 7 lutego.
(kp)