Nowy dyrektor z nowymi pomysłami na teatr
Wraz z końcem ubiegłego roku pojawiły się spekulacje na temat zmian w zarządzaniu instytucjami kultury. Przypuszczenia okazały się trafne, bo od 1 stycznia dyrektorzy Teatru Ziemi Rybnickiej i Domu Kultury w Chwałowicach zamienili się stanowiskami. Z nowym szefem teatru – Michałem Wojaczkiem rozmawiamy o planach, pomysłach i nowej wizji centralnej instytucji kultury.
Szymon Kamczyk. Spodziewał się pan takiej zmiany, bo od momentu, gdy prawie wszystkie najważniejsze miejskie imprezy koordynował Dom Kultury w Chwałowicach, wydawało się to tylko kwestią czasu...
Michał Wojaczek. Samej zmiany stanowiska się nie spodziewałem, choć marzyła mi się praca w Teatrze Ziemi Rybnickiej. To największa instytucja kultury w mieście, a przez to duże możliwości – kwestia miejskiej dotacji na funkcjonowanie, także większa sala, która potrafi zarabiać na imprezach.
Dla pana to awans?
Tak, na pewno awans zawodowy. Chyba w wizji każdego kierownika mniejszej instytucji jest to, aby kiedyś awansować i prowadzić większą instytucję, a przez to wykorzystać swój potencjał. W Chwałowicach w pewnym momencie nie można było już pójść wyżej, bo możliwości ograniczała wielkość sali, przyznawana dotacja.
Czy w takim razie do teatru przeniesie pan pewne pomysły, które w Chwałowicach funkcjonują bardzo dobrze, np. Wieczór Sztuk czy Plejadę Dobrych Filmów?
Chwałowice z tymi pomysłami zostawiam, bo te imprezy są instytucjonalnie kojarzone z Chwałowicami. Coś jednak chcę przenieść. Na pewno będzie to Rybnicka Jesień Chóralna. Obecnie z panem dyrektorem Świerczyną dyskutujemy na ten temat. On na pewno będzie chciał „zabrać” ze sobą do Domu Kultury w Chwałowicach jakieś wydarzenie z TZR, a ja Rybnicką Jesień Chóralną będę chciał organizować tutaj. Ten festiwal i tak odbywał się w centrum, konkretnie w rybnickich kościołach. Przy festiwalu, gdzie uczestnicy przyjeżdżają z całej Polski i z zagranicy, naturalnym miejscem do organizacji jest centrum miasta.
Coś chce pan zmienić?
Na pewno zmiany chciałbym wprowadzić w formule niektórych wydarzeń. Tak będzie np. z Festiwalem Jazzu Tradycyjnego. Chciałbym przenieść go na rynek i stworzyć coś na kształt parady rodem z Nowego Orleanu na deptaku. W teatrze mamy duży potencjał grup tanecznych i teatralnych. Chciałbym włączyć te grupy w festiwale.
Czegoś brakuje panu w teatrze?
Nie ma tu imprez kameralnych, a one są wyjątkowe, bo pozwalają bliżej poznać twórców. Chcę z czasem uruchomić w Teatrze Ziemi Rybnickiej salę kameralną i zorganizować imprezy zbliżające do artysty, podobne, ale nie tożsame z Wieczorami Sztuk. Być może uda się do tych wydarzeń zaprosić aktorów, którzy przyjeżdżają na spektakle i np. zostają na noc po próbach. To mogłoby być interesujące, ale wymaga zmian w programie pod kątem obłożenia sali kameralnej.
A co z wydarzeniami ogólnomiejskimi, może powróci Sylwester?
Wydaje mi się, że mieszkańcy oczekują miejsca, gdzie będą mogli spotkać się w Sylwestra. Możemy zrobić imprezę masową, zamykając rynek ze wszystkich stron, ale to ma minusy – np. ludzie nie mogą wnieść szampana czy petardy. Musimy znaleźć złoty środek, łącząc możliwości z bezpieczeństwem mieszkańców. To wymaga konsultacji z władzami miasta i służbami porządkowymi, ale mamy gotową infrastrukturę.
A sam pogram teatru, co chciałby pan zmienić?
Brakuje mi koncertów gwiazd aktualnie popularnych, z muzyki popowej, rockowej i artystycznej. Na pewno zarówno rybniczanie, jak i mieszkańcy regionu, chcieliby takie gwiazdy zobaczyć i usłyszeć – w dobrych warunkach akustycznych, a sala TZR takie warunki zapewnia. Brakuje co prawda świateł inteligentnych, ale na pewno w tym roku takie światła kupimy. Chciałbym raz na miesiąc lub dwa organizować taki koncert. Oczywiście zapewne nie będą to tanie koncerty, bo zespoły z najwyższej półki kosztują, ale odbiór sali koncertowej jest nieporównywalny ze sceną plenerową. Obecnie prowadzimy rozmowy z zespołem Perfect, aby zagrał u nas koncert „Perfect akustycznie”. W marcu zaś zagra u nas bardzo popularny wśród młodzieży Fismoll.
W ubiegłym roku zakupiono nowy projektor dla teatru, jednak na razie wykorzystywany był jedynie do projekcji Dyskusyjnego Klubu Filmowego i filmów dla najmłodszych. Czy do TZR wróci kino?
Potencjał tego sprzętu trzeba wykorzystać. Podpisaliśmy wstępną umowę na transmisje na żywo z Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Opery będą transmitowane z 15-sekundowym opóźnieniem. To doskonałe produkcje filmowe, a ich odbiór jest często lepszy niż na żywo. Dodatkowym atutem jest to, że będą to dzieła z najwyższej półki, a za nieduże pieniądze. Aby zaprosić tutaj dobrą operę, bilet musiałby kosztować znacznie ponad 100 złotych. W przypadku transmisji jednorazowe wejście będzie się wiązało z kosztem 55 zł lub 50 zł (bilet ulgowy). Projekcje rozpoczynamy 2 kwietnia operą „Madame Butterfly” Giacoma Pucciniego, natomiast 14 lutego jako zapowiedź tych projekcji, pokażemy retransmisję baletu romantycznego „Giselle” z moskiewskiego Teatru Bolszoj.
Zapowiada się ciekawie, a co z produkcjami kinowymi?
Transmisje operowe to pewna nisza, którą możemy wykorzystać przy obecności w mieście multipleksów. Chcę też wprowadzić „Kino Seniora”, gdzie w jeden stały dzień tygodnia w godzinach dopołudniowych wyświetlalibyśmy filmy z komentarzem filmoznawcy, po seansie czynny będzie „Barek teatralny” gdzie seniorzy będą mogli się spotkać i podyskutować, pobyć ze sobą. Później nie wykluczam również stworzenia seansów o wstępnej nazwie „Kino bez popcornu”. To byłyby filmy komercyjne, ale oglądane w sali o wysokim standardzie, bez efektów „konsumpcyjnych”. Może to się uda, dlaczego nie spróbować?
W takim razie życzę, aby za tymi pomysłami poszła frekwencja na widowni i dziękuję za rozmowę.
Dziękuję i zapraszam na wydarzenia Teatru Ziemi Rybnickiej.