Postanowienia noworoczne, czyli jak skutecznie realizować założone cele
To reguła, która nie dziwi już chyba nikogo. Tuż po nowym roku prawdziwe oblężenie przeżywają siłownie, kluby fitness i pływalnie. Ze sklepowych półek jak „świeże bułeczki” schodzi zdrowa żywność, a w aptekach co chwila sprzedaje się preparat na odchudzanie czy specyfik pomagający rzucić palnie. Wszystko to jest efektem tak zwanych noworocznych postanowień.
Motywacja kluczem do sukcesu
Niestety, zapał jednych kończy się po tygodniu. Inni wytrzymują miesiąc. Odsetek tych, którym noworoczne postanowienie udało się zrealizować jest znikomy. – Postanowienia często towarzyszą nam, kiedy przekraczamy stary rok i witamy nowy. Oznaczają one, że osoba, która coś postanawia, odczuwa jakiś brak, niedosyt czegoś, chce się z czymś uporać. Ale nie jest to taka łatwa sprawa. Bo można sobie coś postanowić, a potem bardzo łatwo się sfrustrować, ponieważ tego nie zrealizujemy – wyjaśnia Wanda Świtała-Rak, psychoterapeutka z rybnickiego ośrodka Homosum, w którym między innymi można pracować nad skuteczną realizacją założonych przez siebie celów. – W momencie, kiedy odczuwamy jakąś potrzebę, chęć uzupełnienia swojego życia, dobrze by było, żeby rozwinąć ten temat z osobą kompetentną lub z przyjacielem czy przyjaciółką i zastanowić się, z jakiego powodu chcemy coś postanowić albo określić sobie jakiś cel. W naszym ośrodku pracujemy nad tym podczas tak zwanych konsultacji rozwojowych, na coachingu i czasem na psychoterapii. Wszystko po to, aby taki cel rozwojowy mógł być skutecznie realizowany w formie takiej osobistej, niepowtarzalnej strategii – tłumaczy psychoterapeutka i dodaje, że zdecydowanie najważniejszym czynnikiem decydującym o sukcesie bądź porażce danego postanowienia jest motywacja. – Miałam takiego kolegę na studiach, który zawsze, co roku, postanawiał rzucić palenie, przestać grać w brydża i nie pić nadmiernej ilości alkoholu. I za każdym razem, po jakimś czasie mówił mi: „wiesz Wanda, znowu mi się nie udało”. A to dlatego, że on po prostu lubił to robić, zaś nie widział plusów zaprzestania tego – opowiada Wanda Świtała-Rak.
Chcesz rzucić palenie? To możliwe!
Jedną z najciekawszych form działalności ośrodka Homosum jest skuteczna pomoc w rzuceniu palenia. – W naszej firmie, działającej na rynku ponad 20 lat, dysponujemy aparatem, który w ciągu 20 minut, metodą biorezonansu, umożliwia pozbycie się głodu nikotynowego ze skutecznością 90 proc. Podczas zabiegu działa fala elektromagnetyczna o częstotliwości odwrotnej do tej, którą wysyła nikotyna znajdująca się w organizmie. Fala o odwrotnej częstotliwości powoduje zresetowanie tej w organizmie. Krótko mówiąc, ten proces, który się odbywa w trakcie zabiegu, wystarczy do tego, żeby już nie czuć głodu nikotynowego. Po zabiegu osoba jest w 90 proc. wolna od nałogu – mówi Tadeusz Mikołaj Rak, doświadczony psycholog i psychoterapeuta z ośrodka Homosum. Pozostałe 10 proc. klient musi już dołożyć od siebie. – Najważniejsza jest motywacja osoby, która rzuca palenie. Wtedy ja, jako prowadzący ten zabieg, pomagam dotrzeć do tego, z jakiego powodu dana osoba chce to zrobić. Dzięki temu klient ma dodatkowe argumenty. Ja często proszę, by osoba wyobraziła sobie siebie za rok w jakimś fajnym miejscu. I nieraz się zdarza, że ten ktoś widzi siebie na plaży, w pięknej scenerii. I dociera do niego, że są to wczasy, które mogą być „za darmo”, bo pieniądze, które szły miesięcznie na papierosy, gdyby je odkładać, to za rok można przeznaczyć na wyjazd dla całej rodziny i jeszcze zostanie na inne przyjemności. Jedna z badanych osób powiedziała na przykład, że zmienia samochód, ale rzucając palenie, nie będzie musiała pracować ani jednej nadgodziny, bo te zaoszczędzone pieniądze przeznaczy na raty. Ważne, by osoba widziała korzyści. Bo jeśli ktoś przychodzi do nas pod jakimś naciskiem, dla świętego spokoju, to nawet najlepszy aparat mu nie pomoże – przekonuje psycholog i przytacza kolejną historię, zakończoną happy endem. – Był kiedyś u nas człowiek chcący rzucić palenie. Powiedział mi, że nie ma wyjścia, bo lekarz dawał mu pół roku życia, przy czym dodał: „Panie, jo od bajtla kurza. A ostatnio już trzi paczki dziennie”. Po zabiegu ten pan wyszedł i nie miałem z nim więcej kontaktu, ale przez ponad rok przychodzili kolejni zainteresowani rzuceniem palenia i gdy zadawałem pytanie, skąd mieli informacje, to odpowiadali, że był tutaj kolega, który kopcił jak lokomotywa i z dnia na dzień przestał. To było dla mnie ostateczne potwierdzenie, że ten człowiek żyje i że wychodzi na prostą – podsumowuje Tadeusz Mikołaj Rak.
(kp)