Kto się boi chorego przedszkolaka?
Personel w przedszkolach boi się podawać leki przewlekle chorym dzieciom. Strach wynika z obawy przed możliwymi komplikacjami. Rodzicom pozostaje często osobisty przyjazd do przedszkola.
W jednym z rybnickich przedszkoli, personel nie chciał podawać dziecku czopków. Matka dziecka musi podawać je osobiście, co uniemożliwia podjęcie pracy. Sprawdziliśmy, jak sytuacja wygląda w innych przedszkolach.
Potrzebna jest zgoda
– Nauczyciel musi wyrazić zgodę, na podawanie dziecku leków – przyznaje w rozmowie z naszym tygodnikiem Mirela Polska, dyrektor Przedszkola nr 42 w Rybniku w dzielnicy Maroko-Nowiny. – Wynika to z faktu, że to spora odpowiedzialność. Problemem nie jest samo podanie leku, tylko obawa przed komplikacjami. Wyobraźmy sobie sytuację, że dziecku po podaniu leku coś by się zaczęło dziać, jakieś niepożądane objawy. Cała odpowiedzialność spadnie wówczas na osobę, która podała lek. Nawet jeśli zrobiłaby to prawidłowo, będzie musiała się tłumaczyć – wyjaśnia dyrektor. Przedszkole opracowało inną metodę. Rodzic lub upoważniona przez niego osoba może wejść na teren przedszkola i samemu podać lek dziecku. – To chyba najlepsze rozwiązanie. Rodzic ma wówczas pewność, że dziecko otrzymało lek, podano go w odpowiedni sposób, o odpowiedniej porze i w odpowiedniej dawce. Najczęściej leki są podawane alergikom – dodaje.
Nie boją się cukrzyka
Jak się okazuje, są przedszkola, które nie boja się podawać dzieciom leków i całkiem dobrze im to wychodzi. Tak jest między innymi w Przedszkolu nr 15 w Rybniku w dzielnicy Boguszowice Osiedle. – Przeszliśmy specjalne szkolenie, na którym nauczyliśmy się pomagać dzieciom z cukrzycą – potwierdza dyrektor Renata Jurczyk. – Mamy takie jedno dziecko i niedługo pojawi się kolejne. Nauczyliśmy się obsługiwać pompę insulinową i podawać odpowiednie dawki. Mimo to osoby podające insulinę, również musiały wyrazić na to zgodę – tłumaczy. Rodzice innego dziecka pojawiają się w przedszkolu, bo dziecko jest cewnikowane. Dyrekcja udostępniła im pomieszczenie, gdzie ma warunki do pomocy dziecku.
Odpowiedzialność się rozmyje
Grzegorz Góral, ordynator oddziału pediatrycznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku i pediatra z ponad trzydziestoletnim stażem uważa, że w przedszkolach powinny się pojawiać pielęgniarki. – Dzieci, którym trzeba podawać co kilka godzin leki z powodu schorzeń jest bardzo mało, jednak się zdarzają. Wszystko jest dobrze, do czasu pierwszych problemów. Jeśli dziecko źle zareaguje, pojawi się problem odpowiedzialności. Osobiście uważam, że leki powinny podawać dzieciom osoby z uprawnieniami, najlepiej pielęgniarki. Te nie musza być obecne cały czas w przedszkolu, a jedynie pojawiać się na czas podania leków – wylicza.
Wystarczy przeszkolenie
Swój głos w tej sprawie zajęło również Ministerstwo Zdrowia. Gdy w czasie nieobecności pielęgniarki w placówce oświatowej trzeba podać dziecku lek lub wykonać inne czynności (np. skontrolować poziom cukru we krwi u dziecka chorego na cukrzycę; podać lek drogą wziewną dziecku choremu na astmę), czynności te mogą być wykonane przez inne osoby (w tym: dziecko, rodziców, nauczyciela), jeżeli odbyły one przeszkolenie w tym zakresie. – Osoby przyjmujące to zadanie, muszą wyrazić na to zgodę. Wykształcenie medyczne nie jest koniecznym wymogiem. Przekazywanie przez rodziców uprawnień do wykonywania czynności związanych z opieką nad dzieckiem oraz zgoda pracownika szkoły i zobowiązanie do sprawowania opieki powinny mieć formę umowy (ustnej lub pisemnej) między rodzicami dziecka przewlekle chorego, a pracownikiem szkoły – czytamy w komunikacie.
(acz)