Szpilka i szminka: Dziewczyna która marasu się nie boi
Od kiedy w warsztacie mechanicznym u Wilhelma Fulneczka w Bieńkowicach praktykuje Małgorzata Burek, kierowcy jakby chętniej przyjeżdżają z samochodami na kontrolę...
Kobieta ucząca się na mechanika. – To chyba nie zdarza się często? – pytam Wilhelma Fulneczka, właściciela Auto Serwisu w Bieńkowicach oraz członka regionalnej komisji egzaminacyjnej. Mechanik kiwa twierdząco głową. – W ciągu ostatnich trzynastu lat było tylko pięć dziewczyn, które zdały egzamin zawodowy – wspomina W. Fulneczek. – W powiecie raciborskim? – dopytuję. – Nie tylko. W powiecie raciborskim, rybnickim, wodzisławski i Żorach – odpowiada. To rzeczywiście niewiele.
Nikt jej nie chciał
Małgosia Burek wspomina, że od małego interesowała się samochodami. – To się wzięło od wójka, przyglądałam się jak pracuje w garażu, starałam się pomagać, ale chyba bardziej wtedy przeszkadzałam – wspomina z uśmiechem. Dziecięcy zapał nie okazał się słomianym. Dziś Małgosia jest uczennicą I klasy raciborskiego „Mechanika”. Jedna dziewczyna i trzydziestu chłopaków. Trzy dni w tygodniu spędza w szkole, natomiast dwa w warsztacie Wilhelma Fulneczka, gdzie ma zajęcia „praktycznej nauki zawodu”.
Do Bieńkowic trafiła, bo żaden mechanik w Raciborzu nie chciał przyjąć jej na praktykę. – Polecili mi ją w Cechu Rzemiosł Różnych. Trochę się bałem, bo nigdy nie miałem uczennicy na wasztacie, ale koledzy z branży, którzy mieli już kiedyś u siebie dziewczyny, powiedzieli, że będzie dobrze – mówi W. Fulneczek. Przyjął Małgorzatę na praktykę i nie żałuje.
Kultura w warsztacie
Pan Wilhelm przekonał sie, że dziewczyna w załodze podnosi morale pracowników. – Kultura zachowania jest całkiem inna. Jeśli słysze, że czegoś nie da się zrobić, to mówię, że poproszę o to dziewczynę. I zaraz okazuje się, że wszystko się da – mówi właściciel serwisu. Małgosi również podoba się u Fulneczka. Gdy przychodzi do ciężkich prac, pracownicy warsztatu pomagają jej bez szemrania. Niektórzy kierowcy tylko bardzo się dziwią, gdy widzą „dziewczynę – mechanika”. – Pytają się, co tu robię, ale na ogół jestem przyjmowana pozytywnie – mówi. Podobno zdarzają się również sytuacje, gdy kierowcy sami przyjeżdżają do Bieńkowic, aby przekonać się na własne oczy, że pracuje tam dziewczyna – mechanik.
Normalna kobieta
Małgosia przyznaje, że w mechanice pojazdowej podoba jej się „kombinowanie i majterkowanie”. – Każdy przypadek jest inny. Lubię dochodzić do przyczyny, np. dlaczego auto nie pali – mówi. Poza swoją pasją do motoryzacji jest zupełnie typową dziewczyną w swoim wieku. – Jak każda kobieta lubię się pomalować, ładnie ubrać i wyjść z koleżankami – mówi. Choć przyznaje, że nauka zawodu mechanika ma wpływ na urodę – zadrapania, przecięcia, urazy palców to codzienność pracy w warsztacie. – Prze przejmuję się tym, bo od dziecka tak było – mówi, wzruszając ramionami. I wraca do pracy, bo to po prostu lubi.
Wojtek Żołneczko