Ludzie muszą opuścić swoje domy. Droga na pewno powstanie
Po tym jak Rybnik otrzymał dotację w wysokości 290 mln zł na budowę odcinka drogi Racibórz – Pszczyna w mieście zapanowała euforia. Wszyscy podkreślali, że to największa dotacja w historii miasta, która ma spowodować, że Rybnik zrobi duży krok naprzód, jeżeli chodzi o atrakcyjność chociażby terenów inwestycyjnych. Jak się szybko okazało, inwestycja niesie za sobą sporo kosztów i to nie tylko tych finansowych. Najbardziej bolesne mogą okazać się te społeczne. Aby rozpocząć budowę drogi, trzeba będzie wyburzyć 56 zamieszkałych domów.
Muszą uwierzyć
Każdy dom i jego mieszkańcy to osobna historia. Część z nich jest zadowolona, że w końcu skończyła się huśtawka nastrojów, bo od lat mówiło się, że droga ma powstać, a nie powstawała, i ludzie nie wiedzieli na czym stoją. Są jednak i tacy, dla których sama myśl o przeprowadzce to dramat. Przekonał się o tym Adrian Karpeta, który przygotowując materiał dla TVP Katowice spotkał się z mieszkańcami. – Mam takie wrażenie, że mieszkańcy, którzy będą przesiedleni są po prostu wystraszeni. Na pewno nie wszyscy, ale spora część z nich. Niektórzy mieszkają tam od pokoleń. Jedna rodzina, do której trafiłem, wybudowała dom 12 lat temu. Urząd Miasta wydał im pozwolenie na budowę, a teraz się dowiadują, że do kwietnia przyszłego roku muszą ten dom opuścić. Oni nie wiedzą kiedy dostaną pieniądze, ile ich dostaną i co tak naprawdę mają robić. Wydaje mi się, że dużym błędem jest brak jednolitej, stanowczej informacji z Miasta. Na spotkaniu 12 kwietnia ludzie mieli usłyszeć od urzędników, że będą mieli 3 miesiące na opuszczenie swoich domów. Dziś urzędnicy mówią: nie trzy miesiące, a pół roku – opowiada rybnicki dziennikarz i dodaje: – Tam mieszkają różne osoby. Jeden z mieszkańców wybudował – dla swojej żony – zakład fryzjerski, też ktoś mu na to pozwolił. Teraz będzie to musiał zostawić. Mieszka tam też małżeństwo sześćdziesięciolatków z dorosłym, chorym synem, który nie potrafi zrozumieć, dlaczego będzie mieszkał gdzie indziej. Podobnie jak jego babcia, która straciła radość życia i wszyscy w rodzinie boją się, jak zniesie przeprowadzkę – kończy Adrian Karpeta.
Z tych problemów zdaje sobie sprawę władza miasta. Tak przynajmniej zapewnia prezydent Piotr Kuczera. – Przed nami trudne decyzje. Jednak jesteśmy zdeterminowani, aby tę inwestycję przeprowadzić. Wiemy, że to pociąga za sobą koszty społeczne. Musimy jednak je ponieś, szanując oczywiście godność osób, które będą zostawiać swoje domy. Do każdego przypadku będziemy podchodzić indywidualnie. Ale chciałbym podkreślić z całą mocą, droga powstanie na pewno i ludzie muszą w to uwierzyć. Wiem, że przez wiele lat mówiło się o powstaniu tej drogi i nic się nie działo. Teraz będzie jednak inaczej – tłumaczy prezydent Rybnika.
Pakiet informacji
Prezydent poinformował również, że odbyło się kilka spotkań z mieszkańcami zamieszkującymi na trasie budowy. – Spotkań odbyło się kilka, ponieważ chcieliśmy spotkać się z mniejszymi grupami. Wtedy lepiej się rozmawia. Mieszkańcy otrzymali cały pakiet informacyjny, jaki będzie tok postępowania, co zrobić przygotowując się na przeprowadzkę – powiedział Kuczera, który poinformował również, że do wydania decyzji o rozpoczęciu wypłat odszkodowań za przejęte tereny uprawiony jest wojewoda. Można to jednak zrobić dopiero wtedy, gdy zakończą się wszystkie procedury związane z pozwoleniem na budowę. Wcześniej muszą również zostać wycenione wszystkie nieruchomości, przeznaczone do wykupu.
Prezydent przekonuje także, że nie ma fizycznej możliwości, aby już teraz ogłosić, kiedy poszczególny dom będzie wyburzony. – Robimy wszystko co możemy, z punktu widzenia polskiego prawa, aby wyjść mieszkańcom naprzeciw. Wiem, że przed nimi bardzo trudne decyzje, są tacy którzy tam się wychowali, spędzili dzieciństwo. Dlatego robimy wszystko, żeby im pomóc. Mieszkańcy muszą jednak wykazać pewną inicjatywnie w poszukiwania nowego miejsca zamieszkania, bo powtórzę jeszcze raz, ta droga powstanie, a co za tym idzie, musimy wykupić te tereny – deklaruje prezydent miasta.
Będę bonusy
Obecnie kończy się wyłanianie rzeczoznawcy, który dokona wyceny nieruchomości. Ma na to jeden miesiąc. Jest więc szansa, że do połowy czerwca władze miasta poznają kwoty, jakie będą mogli zaproponować mieszkańcom. – Po to uruchamiamy procedurę wyceny, aby mieszkańcy mieli świadomość, jaka jest wartość ich nieruchomości. Jeżeli po uzyskaniu tej wiedzy, do 30 dni złożą oświadczenie, że wydadzą nieruchomość, wtedy otrzymują bonusy, czyli dodatkowe 5 proc. od wartości nieruchomości i 10 tys. zł za budynek mieszkalny. Po 30 dniach bezpowrotnie taka możliwość wygasa – informuje Jacek Hawel, naczelnik Wydziału Dróg w rybnickim Urzędzie Miasta, który dodaje jednocześnie, że do wyburzenia przeznaczone są 56 budynki, a kwestia kiedy mieszkańcy będą mieli opuścić budynki, będzie uzależniona od harmonogramu prac, przedstawionego przez wykonawcę. Tego poznamy dopiero po rozstrzygnięciu przetargu. Jego ogłoszenie planowane jest w lipcu.
Obecnie, opierając się na szacunkowych wyliczeniach, mieszkańcy, których domy mają być wyburzone, mogą ubiegać się o wypłatę zaliczki – do 200 tys. zł. Zdecydowały się na to już cztery osoby. To nie jedyne udogodnienia proponowane przez Miasto. – W czerwcu zorganizujemy targi nieruchomości, aby pokazać jaka jest oferta na rynku. Chcemy wyjść naprzeciw mieszkańcom, tak aby mogli w jednym miejscu znaleźć wszystkie przydatne informacje – wyjaśnia Piotr Kuczera, który na zakończenie dodaje, że fizyczna wypłata odszkodowań, powinna rozpocząć się w III kwartale tego roku.
Marek Pietras