Trener Karol Łukoszek i kolarze LZS Czernica mają swój obelisk
Kilkudziesięciu kolarzy, którzy przez kilka dekad reprezentowali klub LZS Czernica, spotkało się, aby wziąć udział w odsłonięciu obeliska, upamiętniającego – jak to jest napisane na pamiątkowej tablicy – wielkie sukcesy sekcji kolarskiej, powstałej w Czernicy w 1957 roku.
Uroczystość rozpoczęła się od mszy świętej, poświęcenia obeliska, a także wystąpień oficjeli, wśród których byli m.in. fundatorzy obeliska: Damian Mrowiec – starosta powiatu rybnickiego, Paweł Bugdol – wójt gminy Gaszowice oraz sołtys Czernicy Adam Mróz. Jednak główną zasługę, że legendarny trener Łukoszek został doceniony i upamiętniony należy przypisać byłym jego kolarzom, z Józefem Gawliczkiem na czele. – To był prawdziwy człowiek z pasją. Niesamowicie przeżywał nasze występy. Pamiętam jak kiedyś wjeżdżałem na metę na Kubalonce, to zobaczyłem, jak trener klęczy i chyba się modli – wspomina zwycięzca m.in. wyścigu Tour de Pologne i dodaje: – Ten obelisk nie powstałby bez pomocy lokalnych władz, ale i zaangażowania wielu osób. Bardzo pomógł mi Michał Adamczyk, który załatwił wiele spraw. Uważam, że naprawdę warto było zaangażować się w ten projekt. Podczas likwidacji klubu LZS Czernica zaginęły wszystkie dokumenty. Dlatego upadł pomysł, aby napisać książkę, a bardzo chciałem, żeby powstało coś, co będzie pamiątką tego, że w Czernicy było kiedyś wielkie kolarstwo – wyjaśnia Józef Gawliczek.
Na tę wyjątkową uroczystość przyjechało wielu kolarzy, którzy na co dzień mieszkają za granicą. Pojawił się m.in. Marek Probosz, wielokrotny mistrz Śląska, dziś mieszkający w USA. – Dokładnie z tego miejsca, gdzie znajduje się obelisk, rozpoczynałem swój pierwszy trening pod okiem Karola Łukoszka. Ścigaliśmy się pod górkę, w stronę jego domu. A trener stał na górze i sprawdzał, kto z nas nadaje się do kolarstwa. Gdy wygrałem finisz pod tę górę, trener podszedł do mnie i zapytał czy mogę zagwizdać. Zagwizdałem, a on na to: „jeśli udało ci się zagwizdać, to znaczy, że się nie wyjechałeś do końca i jeszcze raz musisz wjechać”. Trening musiał być do utraty tchu. Był dla nas trenerem, ale także ojcem i mentorem – opowiadał były kolarz.
Trenera Łukoszka wspominał również jego syn, Waldemar. – Osobiście nigdy nie trenowałem kolarstwa, ale było ono częścią mojego życia. Pamiętam, jak jechaliśmy autobusem do Warszawy, aby powitać Józefa Gawliczka, który startował w wyścigu, a ja wręczałem mu kwiaty. Wszyscy byliśmy jedną, wielką rodziną. Jestem dumny i szczęśliwy, że mieszkańcy i dawni podopieczni ojca pamiętają o nim – przyznał Waldemar Łukoszek. Wtórowała mu córka Urszula i wnuczka Karina. Obie panie nadal mieszkają w Czernicy. – Mój ojciec miał wspaniałe życie. Na pewno się spełnił. Miał w sobie duszę społecznika, działał w wielu organizacjach, ale najważniejsze było oczywiście kolarstwo, któremu oddał się do końca – powiedziała Urszula Żymeło, córka trenera Łukoszka, którego obelisk jest już oficjalnie odsłonięty.
Marek Pietras