Dotacje tylko do drogich kotłów
Rybnik pomaga mieszkańcom wymieniać stare piece centralnego ogrzewania pod warunkiem, że w ich miejsce będą zainstalowane nowoczesne piece tzw. V klasy.
Specjaliści zajmujący się problemem smogu od lat zwracają uwagę, że nie wygramy z duszącym problemem, jeśli nie zostaną wprowadzone normy emisyjne dla pieców. Chodzi o najtańsze kotły, instalowane w polskich domach, które z racji swojej konstrukcji emitują bardzo dużo zanieczyszczeń. – Z jednej strony dotuje się likwidację źródeł niskiej emisji w gminach, z drugiej zaś przyrost nowych źródeł (wynikający z braku standardów emisyjnych) powoduje, że jakość powietrza nie poprawia się, a środki publiczne są wykorzystywane nieefektywnie – mówił na konferencji w Katowicach Andrzej Guła z Krakowskiego Alarmu Smogowego.
Działamy z planem województwa
Od kwietnia z rybnickiego magistratu można otrzymać dofinansowanie na wymianę kotła, pod warunkiem, że nowy kocioł będzie należał do tzw. V klasy. Takie urządzenia są jednak droższe od najtańszych urządzeń dostępnych na rynku, a które chętnie wybierają mieszkańcy. Dlaczego miasto nie dopłaca do tańszych kotłów? – Nie możemy – mówi Agnieszka Skupień, asystent prezydenta miasta Rybnika. – Uchwalony przez sejmik woj. śląskiego Program Ochrony Powietrza, zakłada wspieranie realizacji zadań mających na celu ograniczenie niskiej emisji. Zadania te zostały scedowane do realizacji przez konkretne gminy i miasta. Jednym z tych zadań jest zadanie wspierania przez gminy wymiany nieekologicznych źródeł ciepła na ekologiczne źródła na paliwo stałe klasy V – w przypadku kiedy nie ma technologicznej możliwości lub ekonomicznie nieuzasadnione jest podłączenie do sieci elektrycznej lub gazowej. Wykonując zapisy tegoż programu Miasto Rybnik nie może dotować innych kotłów na paliwo stałe, niż klasy V. Uchwała Rady Miasta Rybnika w tej sprawie została podjęta na sesji, która odbyła się w dniu 10 marca i obowiązuje od 1 kwietnia 2016 roku – wyjaśnia urzędniczka. Jak się okazuje mieszkańcy idą o krok dalej i sięgają nawet po droższe urządzenia niż kotły V klasy. W rybnickim urzędzie mieszkańcy złożyli już 271 wniosków z czego 79 umów jest już podpisanych na kwotę 972 tys. zł. – Najwięcej wniosków dotyczy pomp ciepła i kotłów gazowych oraz kotłów gazowych w połączeniu z termomodernizacją – przyznaje Agnieszka Skupień. Do tej pory dotacje były przeznaczane na wymianę pieców klasy IV czy nawet III – te ostatnie wyrzucają przez komin nawet trzy razy więcej pyłów niż urządzenia klasy V. Urządzenie trzeciej klasy to wydatek od 4 do 6 tys. zł. Porównywalnej mocy piec klasy V jest dwa razy droższy. A do tego nie można doń wrzucać najtańszego paliwa (podajnik pracuje tylko z węglem wyższej jakości tzw. orzechem bądź groszkiem).
Smog nas niszczy od środka
Trudno się dziwić rybnickim urzędnikom, skoro Rybnik jest w czołówce najbardziej zadymionych miast Europy. Opublikowany niedawno raport Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) informuje, że w pierwszej dziesiątce najbardziej zanieczyszczonych miast znajduje się aż 7 polskich miejscowości, a w pierwszej pięćdziesiątce jest ich aż 33. Pomiary jakości powietrza pochodziły z ponad 3 tysięcy miast w 103 krajach. Zestawienie najbardziej zanieczyszczonych miast w Unii Europejskiej otwiera Żywiec. Druga jest Pszczyna, a trzeci bułgarski Dimitrowgrad. Kolejne miejsca zajmują Rybnik, Wodzisław Śląski, Opoczno, Sucha Beskidzka i Godów. Koszty społeczne zanieczyszczenia są ogromne. – Największym wrogiem w smogu jest to, co słabo widać lub wcale nie widać – mówi prof. kardiolog ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. – Te drobne pyły przenikają do płuc, a następnie do krwi. Następnie prowadza swoją destrukcyjna działalność w naczyniach. Nie tylko wieńcowych, ale wszystkich naczyniach. Naczynia są wyścielone śródbłonkiem który powoduje, że przepływ krwi jest gładki bez zawirowań. Ten śródbłonek produkuje tlenek azotu, czyli nitroglicerynę, a ta rozszerza naczynia. Uszkodzenie tego śródbłonka powoduje obkurczenie drobnych naczyń, nie tylko w sercu, ale i w centralnym układzie nerwowym, co powoduje udary, zapalenie miejsca sercowego czy migotanie przedsionków. Szkodliwe substancje i pyły, które wdychamy, są jak młotek wrzucony do emaliowanej wanny. Niszczą nasze naczynia od środka, a skutki widać po latach – tłumaczy prof. Lekston. Jak mówi, człowiek w życiu musi wybierać. – Należy się zastanowić czy wybrać profilaktykę, która jest najtańsza, czy leczenie, które kosztuje znaczne pieniądze, a często jest nieskuteczne – kwituje profesor.
(acz)